Mija 14. dzień od rozpoczęcia inwazji Rosji na Ukrainę. Do Europy powrócił koszmar wojny. Putinowska Rosja od miesięcy gromadziła sprzęt i wojska. Pod pretekstem przeprowadzania wspólnych manewrów rosyjskie czołgi i wozy opancerzone wjechały na podporządkowaną sobie bezgranicznie Białoruś. Rosjanie razem z armią białoruską przygotowywali się do uderzenia. Amerykański wywiad ostrzegał, że to nie są ćwiczenia. A my nie wierzyliśmy, że wejdą. Nie wierzyła Europa, nie wierzyli też mieszkańcy Ukrainy, chociaż tam wojna z Rosją trwa od 2014 roku.
Tomasz Działyński
radca prawny, rzecznik prasowy OIRP w Poznaniu
Poranne wiadomości 24 lutego 2022 r. wryły się w pamięć historii tak, jak kiedyś 1 września 1939 r. Czy to już początek kolejnego konfliktu globalnego?
Zmienia się nasze spojrzenie na to, co ważne. Ten felieton miał być na zupełnie inny temat. Ale czyż można przejść do porządku nad dramatem broniącej się Ukrainy?
Polacy na oczach całego świata wspaniale zdają najtrudniejszy od lat egzamin solidarności. Pomoc, jakiej udzielamy uchodźcom wojennym, napływającym z terenów całej Ukrainy, jest bezprecedensowa. Angażują się w nią wszyscy, nie wyłączając samorządu radców prawnych, choć najbardziej wzrusza pomoc udzielana przez zwykłych ludzi. Do Polski wjechało już ponad milion ludzi, głównie kobiety i dzieci oraz seniorzy. Wysoki Komisarz ds. Uchodźców (UNHCR) rejestruje niespotykane wcześniej statystyki.
Mężczyźni zostają w Ukrainie. Będą bronić ojczyzny. Rosyjska armia została zatrzymana. Pierwszy atak się nie powiódł. Kolumny czołgów i wozów opancerzonych utknęły na stanowiskach i nie posuwają się dalej. Zaczął się jednak systematyczny ostrzał i bombardowanie ukraińskich miast i osiedli. Niektóre są okrążone. Brakuje w nich żywności i wody. Nie ma prądu. Ludność cywilna od wielu dni koczuje w piwnicach. Ukraińscy negocjatorzy oraz wolontariusze Czerwonego Krzyża próbują tę ludność ratować poprzez tworzenie w uzgodnieniu z rosyjskimi dowódcami korytarzy humanitarnych. Pierwsze próby zakończyły się jednak katastrofą ? Rosjanie wykorzystali okazję i ostrzeliwali bezbronną ludność cywilną uciekającą tymi korytarzami. Na naszych oczach dochodzi do zbrodni wojennych. Rosja, stały członek Rady Bezpieczeństwa ONZ, łamie wszelkie zasady prawa humanitarnego.
Korytarze humanitarne uznawane są przez ONZ za jedną z form tymczasowego zawieszenia broni. Są elementem prawa międzynarodowego. Tworzone są w strefach tymczasowego wstrzymania działań wojennych. Mają umożliwić transport żywności czy leków albo ewakuację cywilów. Muszą się na nie zgodzić obie strony konfliktu.
Przestrzeganie zasad ich stosowania opiera się jednak na zasadzie pacta sunt servanda. Nie ma sposobu, aby w warunkach wojny skutecznie egzekwować dotrzymywanie umów.
Korytarze humanitarne pozwalają także obserwatorom ONZ, dziennikarzom czy organizacjom pozarządowym dotrzeć do miejsc, w których toczą się walki i gdzie mogą być popełniane zbrodnie wojenne. Zawsze istnieje też ryzyko, że korytarze będą wykorzystywane niezgodnie ze swoim przeznaczeniem. Strony konfliktu mogą próbować przerzucać korytarzami broń czy paliwo. Ostrzeliwanie uciekających korytarzami cywili to okrutna zbrodnia.
Takie czyny podlegają ocenie przez Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze. Utworzony w 1998 r. na podstawie statutu rzymskiego jest pierwszym stałym sądem powołanym do osądzenia zbrodni wojennych i ludobójstwa popełnionych przez osoby fizyczne. Ani Rosja, ani Ukraina nie są stronami tego aktu prawnego ? Rosja wycofała swój podpis w listopadzie 2016 r.
Czy więc zbrodnie popełniane obecnie na Ukrainie będą kiedykolwiek osądzone? Pewnie zależy to od tego, kto wygra tę wojnę.
Na koniec refleksja: do czego przydają się prawnicy na wojnie? Potrzebni są lekarze, inżynierowie, informatycy i oczywiście zawodowi wojskowi. Ale prawnicy też są potrzebni. Głównie jednak do noszenia broni.