Na pewno ich spotkałaś/łeś. Są wszędzie. Od Internetu po uniwersytety. Znają się na leczeniu nowotworów, będąc z zawodu spawaczami. Chcą od nas „tylko” napisania kasacji, bo „dużo czytali” w Internecie, wszystko już wiedzą i nawet przynieśli ze sobą orzeczenie jakiegoś sądu. Prowadzą blogi na temat snu, zawałów, diet, polityki, historii, odchudzania… bo są pewni, że wiedzą. To Ci , Którzy Wiedzą Wszystko, Niewiele Wiedząc.
Być może niektórzy z czytelników na studiach mieli możliwość uczestniczenia w seminariach z zakresu psychologii i nawet zapoznali się ze stosownym podręcznikiem. Przed jego przeczytaniem wiedzieliśmy, że nic nie wiemy. Po przeczytaniu podręcznika byliśmy prawie psychologami-prawnikami. A ci, którzy zafascynowani niektórymi aspektami wykładu zapoznali się z kilkoma artykułami rekomendowanymi przez wykładowcę i przeczytali jeszcze parę książek, poczuli się ekspertami gotowymi edukować „ludzkość”. Jeśli to seminarium kończyłoby się zaliczeniem i uzyskaliby stopień celujący, to oznaczałoby, że czas siadać do prowadzenia bloga/pisania artykułów lub książek „o psychologii”. Dwaj naukowcy z Uniwersytetu Cornella – Justin Kruger i David Dunning – wyjaśnili to jako rozbieżność między nadmierną pewnością siebie a rzeczywiście posiadaną wiedzą i kompetencjami (tzw. efekt Dunninga-Krugera)[1]. Wyobraź sobie wykres. Oś pionowa to skala pewności siebie – im wyżej, tym większe poczucie pewności siebie. Oś pozioma obrazuje poziom umiejętności – im bardziej w prawo, tym są one większe. Od punktu przecięcia obu osi ostro biegnie w górę krzywa, aż osiąga maksimum – to Wzgórze Głupców. Wysoki poziom pewności siebie, niskie umiejętności. Potem krzywa gwałtownie spada aż osiąga samo dno – to Dolina Rozpaczy. Ale potem pnie się powoli, łukiem do góry poprzez Zbocze Oświecenia, by osiągnąć Płaskowyż Zrównoważonego Rozwoju – maksymalny poziom pewności siebie i umiejętności (Źródło: Wikimedia Commons).
Co z tego wynika dla nas – prawników? Oto moje obserwacje.
Znakomita, wręcz przytłaczająca większość z nas, prawników, ma nadmierne wyobrażenie na temat swoich kompetencji negocjacyjnych. Tylko niewielki procent pogłębił wiedzę na jakimś szkoleniu. Ale wiemy, że jesteśmy świetni. A przecież nie zmierzyliśmy naszych kompetencji (choć są narzędzia to badające). Na pewno przeciwnik tego nam nie powie… więc skąd to wiemy? Znikąd. Po prostu jesteśmy pewni tego. To ci, którzy nie znając podstawowych zasad komunikacji w konflikcie czy też zasad prowadzenia negocjacji w oparciu o interesy, z tą absolutną pewnością komentują w trakcie negocjacji „jak się wam nasza propozycja nie podoba, to kończymy mediację”, a słowa te kosztują klienta 2 mln zł…
Inny przykład: prawnik kończy weekendowy „kurs na mediatora”. Kończy i uzyskuje pewność co do swoich kompetencji, szkolenie nieskomplikowane, to i mediacje na pewno są takie same. Ten prawnik, kiedy mediator wyjaśnia stronom zasady, na jakich prowadzi proces mediacji, komentuje z poczuciem wyższości i pewności siebie: „wiem, może pan tego nie mówić, jestem mediatorem”. I to oznacza, że nim nie jest. Ale jest pewny swoich wybitnych umiejętności. A w rzeczywistości są one marne. Po pierwsze, jest jeszcze druga strona, która słucha tego, co mówi mediator, po drugie – jego klient może tego nie wiedzieć, a po trzecie – język, którego użył, nie wskazuje na profesjonalizm w komunikowaniu, charakteryzujący mediatorów.
Konferencja… Jest na niej wśród uczestników ON. Autor książek na temat procedury cywilnej, profesor, autorytet w prawniczym świecie. Ktoś proponuje kierunki zmian w k.p.c. dotyczące mediacji. Nim zabierze głos, już komunikuje wyrazem twarzy „wiem lepiej, co mi tu opowiadacie za bzdury, jestem profesorem i wiem lepiej, co należy zrobić”. Propozycje oczywiście krytykuje… niestety nic na ten temat nie wiedząc. Jest autorytetem, ale nie z tej dziedziny. Nigdy mediacji nie widział i jej nie poczuł. Może nawet rozmawiał z „jakimś” mediatorem albo „mediatorem weekendowym”, ale jest pewny, że wie… bo jest profesorem.
Wzgórze Głupców jest pełne tych wszystkich, których nadmierna pewność siebie i pycha tam zaprowadziły. Nieliczni dostrzegą to jako szansę i dotrą na Płaskowyż.
[1] Badania nad efektem Dunninga-Krugera wskazały, że wyniki uzyskane przez obu uczonych należy wyjaśniać przy pomocy innego błędu poznawczego – złudzenia ponadprzeciętności. To skłonność przeceniania swoich kompetencji i wiedzy w stosunku do innych osób.