Rozpoznawanie twarzy – technologiczna przyszłość, za którą stara się nadążyć prawo

0
Fot. Adobe Stock

Mógłbym z dużym prawdopodobieństwem trafnie obstawić, jakie było pierwsze skojarzenie Czytelnika po przeczytaniu pierwszych dwóch słów tytułu. Stosowanie technologii rozpoznawania twarzy kojarzy się ze swego czasu medialnie nagłośnionym systemem ocen obywateli w Chinach. Myślę jednak, że warto cofnąć się do mniej odległych obszarów i zakresów ? a także zastanowić się nad prawną warstwą tego typu rozwiązań.

Ale właśnie ? kluczowe na dobry początek będzie uświadomienie sobie, że rozpoznawanie twarzy nie jest czymś odległym, w pewien sposób nienamacalnym. Dzieje się tu i teraz. W tej chwili odblokowałem ekran swojego komputera, by pisać dalej ? a przecież to tylko jeden z przykładów zastosowania tej technologii. Rozważmy inne dostępne rozwiązania.

Narzędzia

Nie jestem pewnie jedyny. Odblokowywanie twarzą telefonu czy komputera jest po prostu wygodne, a my przecież lubimy wygodę. Dlatego ?gdzieś, kiedyś? zgodziliśmy się na tę funkcję ? a zatem także przetrzymywanie naszej twarzy ?wzorcowej?. Nie ma w tym oczywiście nic złego ? przynajmniej do momentu, gdy zdajemy sobie z tego sprawę. Jak pokazała część afer wokół posiadanych przez internetowych gigantów danych ? właśnie do tego typu nieświadomości mogą być nieraz sprowadzone.

Następny w kolejce ? coraz powszechniej używany ? pomysł to oczywiście Obiektyw Google. Na wszelki wypadek wprowadzę tu ważne rozróżnienie ? nie chodzi o zawartą w Google funkcję wyszukiwania obrazem. A więc nie ?wkładam w Google zdjęcie, a on wyszukuje takie same zdjęcia w innych miejscach?. Chodzi o ?robię zdjęcie obiektowi, a Google definiuje ten obiekt?. Tym sposobem da się rozpoznać na zdjęciu krzesło czy zawieszoną na nim marynarkę i nawet zostać od razu odesłanym do zawierającego te produkty sklepu.

Ale to nie wszystko ? Obiektyw rozpoznaje także ludzi. Kieruję go właśnie na plakat z Freddiem Mercurym i rozpoznaje piosenkarza bezbłędnie. Podpowiada mi nie tylko jego biografię, ale także inne zdjęcia przedstawiające tę postać. Wiadomo, jest to osoba znana, w dodatku zmarła. Co innego, gdyby dało się tak zobaczyć wszystkie zdjęcia z internetu przedstawiające kogoś z nas ? czy wtedy czulibyśmy się jakoś zagrożeni? Powinniśmy ? bo się da.


Bezpieczeństwo

Można to zrobić przy pomocy narzędzia pimeyes.com. Jeśli wrzucę w nie swoje zdjęcie ? nie znajdzie mi ono innych takich samych zdjęć, tylko również zdjęcia przedstawiające tę samą osobę. Powiedzmy mnie, ale narzędzie bywało już używane na przykład do wykazania, że określona osoba jest obecna w filmach pornograficznych. A pamiętajmy, że mówimy o narzędziu ?cywilnym? i bezpłatnie dostępnym ? to daje nam tylko pole do zwiększonych obaw przy wyobrażeniu tych, jakimi dysponują państwa i służby.

Pomyślmy zatem o możliwości śledzenia tego, że ktoś nas wzmiankował. Jeśli ktoś w internecie wspomni moje imię i nazwisko ? dowiem się o tym przy pomocy narzędzia Brand24. Jeśli w czyimś filmie pojawi się, powiedzmy, logo Nike ? firma dowie się o tym, stosując visua.com. Z twarzą jest podobnie.

To z kolei umożliwia narzędzie publicmirror.com. Informuje ono użytkownika o nowych pojawiających się w internecie treściach zawierających przedstawiające go zdjęcie ? nawet jeśli to zdjęcie z wizyty w trzecim rzędzie teatru. Pozwala również na zgłaszanie oczekiwania usunięcia tego typu treści.

Krajowo

Komfortu skorzystania z takiego zgłoszenia nie mają Chińczycy, którzy są rozpoznawani niezależnie od ich świadomości czy woli. Jak trafnie wskazuje Kai-Fu Lee w książce ?Inteligencja sztuczna, rewolucja prawdziwa. Chiny, USA i przyszłość świata? stanowi to pewną przewagę tego kraju, ponieważ niejako z automatu, bez kłopotania się zgodami czy w ogóle prawem, dysponuje on ogromną bazą do ćwiczenia narzędzia.

Jest to odgórna decyzja władz, która pozwala nie tylko na weryfikację obecności obywateli w określonych miejscach ? ale również na ich klasyfikację. Oceniani wyżej ostrzegani są przed kontaktem z tymi, którzy ?podpadli? systemowi.

W Europie tymczasem delikatnie wspomina się o ocenianiu zadowolenia klientów według wyrazów ich twarzy czy identyfikowaniu na podstawie mimiki w monitoringu, że określona osoba zamierza coś ?nabroić?. Identyfikacja tego typu staje się faktem, godzimy się na nią, nieraz nawet nie jesteśmy jej świadomi ? oby choć prawo za tym nadążało.

Prawo

Ostatnia z sytuacji najbardziej pasuje pod ustawę o ochronie danych osobowych przetwarzanych w związku z zapobieganiem i zwalczaniem przestępczości ? w związku z tym raczej nie będziemy mieli do czynienia z potrzebą posiadania zgody. Co ciekawe, trendy prawne wskazują na uwzględnienie rozpoznawania twarzy w przyszłych regulacjach ? widać to choćby po projekcie Prawa komunikacji elektronicznej.

W kontekście elektronicznego potwierdzenia danych wymienia on nie tylko środki identyfikacji banku i dostawcy usług elektronicznych, ale także podpis elektroniczny i najbardziej nas w kontekście tematu interesujące ? środki komunikacji elektronicznej z wykorzystaniem wideoidentyfikacji abonenta. Tu naturalnie jednak domniemywać możemy, że zgoda okaże się konieczna.

Warto zwrócić uwagę na samą ?procedurę zgody?. Już teraz z RODO wynikałoby, że sporo przetwarzań nie spełniło warunku jej czytelności czy tego, by nie była dorozumiana. Tym mocniej uwypuklić warto potencjalne kłopoty z jej cofnięciem czy spełnieniem obowiązku informacyjnego.

Podsumowanie

Rozpoznawanie twarzy to nie tylko głośny przypadek w odległych Chinach ? liczne narzędzia je stosujące funkcjonują obok nas nieprzerwanie, niezależnie od naszej zgody. A właśnie z tą zgodą może być kłopot prawny.

Wydaje się, że w miarę możliwości polskie czy szerzej unijne regulacje nadążają za tą technologią i ją przewidują. Przekonamy się jednak, jak ich przestrzeganie będzie wyglądać w praktyce.