Burzliwe losy posła

0
Stefan Niesiołowski (Fot. Jan Bielecki/East News)

Wymiar sprawiedliwości w życiu Stefana Niesiołowskiego odgrywa doniosłą rolę i to niezależnie od ustroju, w jakim żyjemy. Nie zawsze jednak ten dysydent, naukowiec i polityk mógł liczyć na niezależny sąd. Dziś może.

Cała Polska poznała go jako parlamentarzystę o ciętym języku, przez co stał się rozpoznawalny, ale też nie raz musiał przepraszać, gdy przesadził.

Wynalazca planktonu

A przeprosić Niesiołowski potrafi, co nie zawsze jest oczywiste. Niejeden jego adwersarz usłyszał, że jest ?ćwokiem? albo ?warchołem? (Andrzej Lepper), ?nieukiem? (Patryk Jaki, gdy z trybuny sejmowej zademonstrował owada w słoiku, ale pomylił jego nazwę), ?reinkarnacją Gomułki? (Jarosław Kaczyński). Do klasyki weszło nazwanie prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego ?pornoprezydentem?, a jego ministra Ryszarda Kalisza ? ?pornogrubasem? (chodziło o nowelizację Kodeksu karnego obniżającą sankcje za przestępstwa związane z pornografią). Potem za to przepraszał, bo uznał, że jednak nieco się zagalopował. Jako pierwszy, na początku lat 90., nazwał małe partyjki ?politycznym planktonem? ? dziś każdy politolog tak mówi.

78-letni Stefan Niesiołowski, wywodzący się z hrabiowskiego rodu herbu Korzbok, to legenda opozycji. Jeszcze podczas studiów na Uniwersytecie Łódzkim zaangażował się w duszpasterstwo akademickie, a w 1965 roku, m.in. razem z Andrzejem Czumą, założył organizację ?Ruch?, która wydawała podziemne pismo ?Biuletyn? (drukowane na sprzęcie poligraficznym potajemnie wyniesionym z różnych państwowych instytucji). Niesiołowski był odważny. Na łódzkim pomniku przyjaźni polsko-radzieckiej napisał farbą ?Katyń?. Z tatrzańskiego szczytu Rysy zrzucił kamienną tablicę z płaskorzeźbą Lenina.

Strzaskany Lenin

Kulminacją działań ?Ruchu? miało być podpalenie Muzeum Lenina w Poroninie ? wymyślił to w 1970 roku właśnie Niesiołowski. Plan się jednak nie powiódł, bo na trop konspiratorów wpadła Służba Bezpieczeństwa, której funkcjonariusze i agenci działalnością Niesiołowskiego i jego współpracowników będą się interesować aż do zmiany ustroju.

W 1970 roku Członków ?Ruchu? aresztowano i oskarżono o czynienie przygotowań do obalenia przemocą ustroju Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Wyrok Sądu Wojewódzkiego w Warszawie zapadł rok później: siedem lat pozbawienia wolności. Niesiołowski odbywał wyrok w cieszącym się złą sławą zakładzie karnym w Barczewie. Siedział pięć lat, we wrześniu 1974 roku zwolniono go na mocy amnestii. Ale działalności opozycyjnej nie zaprzestał. Podpisał list dysydentów do Sejmu PRL przeciwko proponowanym zmianom w Konstytucji PRL, potem zaangażował się w Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela, najważniejszej, obok Komitetu Obrony Robotników, organizacji podziemnej w PRL, aż do powstania ?Solidarności? ? z którą Niesiołowski też się związał. Za działalność w ?Solidarności? został internowany w ośrodkach w Jaworzu i Darłówku.

Gdy zmienił się ustrój, Stefan Niesiołowski, oficjalnie biolog specjalizujący się w owadach i profesor Uniwersytetu Łódzkiego, mógł się cieszyć wywalczoną wolnością, a nawet wpływać na kształt ustroju. Znalazł się bowiem w parlamencie, jako poseł Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego, zasiadał też w Senacie, a na koniec swej kariery był politykiem Platformy Obywatelskiej.

O Stefanie Niesiołowskim było głośno na początku lat 90. przy okazji historii ?Anastazji P.?, czyli kobiety, która ? udając francuską dziennikarkę polskiego, szlacheckiego pochodzenia ? miała się spotykać z licznymi politykami z prawej i lewej strony parlamentu. Te rzekome spotkania opisała w książce ?Pamiętniki Anastazji P.?. Niesiołowski wytoczył jej proces ? i go wygrał, jako jeden z nielicznych opisanych w książce. Większość jej bohaterów (w tym Leszek Miller czy Aleksander Kwaśniewski) zresztą nie zdecydowała się w ogóle iść w tej sprawie do sądu.

Nowe sytuacje

Minęły lata, Niesiołowski był już na obrzeżach polityki, a organa ścigania sobie o nim przypomniały. W styczniu 2019 roku Prokuratura Krajowa ogłosiła, że ma dowody korupcji polityka. Konkretnie łódzki wydział zamiejscowy Departamentu ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej przygotował wniosek o uchylenie immunitetu poselskiego Stefanowi Niesiołowskiemu ? o co do Marszałka Sejmu wystąpił Prokurator Generalny. Dowody ? jak wynikało z prokuratorskiego komunikatu ? zostały zebrane także w efekcie działań operacyjnych, prowadzonych jeszcze od 2013 roku. Miało z nich wynikać, że biznesmeni regularnie udzielali politykowi korzyści osobistych polegających na organizowaniu i opłacaniu usług seksualnych świadczonych przez kobiety trudniące się zawodowo lub okazjonalnie prostytucją. Prowadzący śledztwo doszli do wniosku, że biznesmeni i ich firmy z branży restauracyjno-hotelarskiej, dzięki protekcji polityka, otrzymywały korzystne kontrakty na dostawy surowców dla Grupy Azoty Zakłady Chemiczne Police SA. Miało się tak dziać w latach 2013?15.

Sprawa żyła swoim życiem przez kilka dni ? pomiędzy publikacjami mediów na jej temat a formalnymi działaniami kierownictwa prokuratury. ? To jest metoda prokuratury pod kierunkiem pana prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry, że ani osoba, o której się tak mówi, i o której został wypuszczony na oficjalnej stronie Prokuratury Generalnej oficjalny komunikat, ani jego obrońca, nie zostali formalnie powiadomieni ? ocenił obrońca Niesiołowskiego, którym został? Ryszard Kalisz. Tak jest, ten sam prawnik, którego Stefan Niesiołowski wcześniej grubiańsko określił ? ale potem przeprosił. Dodał, że Niesiołowski ?żyje w swojego rodzaju matni?, ponieważ nie zna zarzutów ani wniosku o uchylenie mu immunitetu. ? Tym samym prokuratura narusza prawa człowieka, konstytucję, prawo do obrony ? mówił, dodając, że to ?mocno dęta sprawa?. ? Prawdopodobnie śledczy dysponują jedynie nagraniami zatrzymanych biznesmenów, nie Niesiołowskiego. Nie ma dowodu, że kiedykolwiek został on nagrany. Są tylko jacyś ludzie, jedno- lub dwuźródłowe źródła bez mocniejszych podstaw ? mówił w wywiadzie dla ?Dziennika?.

W ocenie prawnika, wydarzenia nie działy się przypadkiem. ? Poseł Niesiołowski będzie mógł formalnie zrzec się immunitetu dopiero podczas najbliższego posiedzenia parlamentu. A to oznacza długie dni medialno-politycznej nagonki, dociekań, domysłów i plotek. A te, raz jeszcze to powiem, mogą zniszczyć najtwardszego człowieka. Paweł Wojtunik, szef CBA w latach 2009?2015, w mediach zasugerował, że sprawa dotycząca zakładu chemicznego w Policach została z operacyjnego punktu widzenia zakończona trzy lata temu (w 2016 roku ? red.). Trzy lata temu komplet dokumentów trafił na biurko ludzi obecnej władzy. Dlaczego wypływa akurat teraz? To pytanie rodzi szereg kolejnych. Paweł Wojtunik w jednym z prasowych wywiadów zapowiadał, że spodziewa się w najbliższym czasie wylewu podobnych spraw ? dodawał.

Bez immunitetu

Stefan Niesiołowski w końcu sam zrezygnował z parlamentarnego immunitetu i oświadczył, że jest niewinny oraz że sprawa ma charakter politycznego odwetu i zasłony dymnej. Więcej szczegółów podał jego obrońca.

Głównym powodem działań śledczych, zdaniem Niesiołowskiego, miało być ?zasłonięcie afery Dwóch Wież? ? jak mówiono o sprawie budowy w centrum stolicy dwóch wieżowców. Inwestycja miała być finansowana dzięki kredytowi w wysokości 300 mln euro z państwowego banku, a jej beneficjentem ? środowisko wokół kierownictwa PiS. Prokuratura zajęła się tą sprawą po publikacjach ?Gazety Wyborczej?, ale postępowanie nie weszło w fazę stawiania zarzutów ? choć wielu uważa, że są po temu powody.

Po zakończeniu śledztwa proces ruszył przed Sądem Rejonowym dla Łodzi-Widzewa. Był niejawny, z racji charakteru zarzutów, opartych o dowody z działań operacyjnych oraz prywatności oskarżonego.

Proces zakończył się wyrokiem uniewinniającym Stefana Niesiołowskiego od wszystkich postawionych mu zarzutów.

?Wyrok potwierdza, iż zarówno przedmiotowy wniosek, jak i zarzuty postawione Stefanowi Niesiołowskiemu były całkowicie bezpodstawne? ? napisała w oświadczeniu informującym o wyroku sądu kancelaria mec. Kalisza. Zdaniem obrony na sprawie zaważyły względy polityczne, a Stefan Niesiołowski oraz jego rodzina byli w związku z nią bezprawnie szkalowani i poniżani.

Czy to koniec sprawy?

Nie wygląda na to. Urząd prokuratorski przypomina, że sprawa była niejawna, więc nie będzie jej szerzej komentować ani omawiać argumentacji sądu z ustnego uzasadnienia. Uznaje je jednak za błędne i przyjęte wbrew dowodom zgromadzonym w śledztwie i procesie. ?Prokuratura skieruje apelację od wyroku wobec byłego posła Stefana N. Łódzki Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Łodzi skieruje apelację od wyroku uniewinniającego? ? przekazała Prokuratura Krajowa. Rozpozna ją zapewne Sąd Okręgowy w Łodzi, ale i wtedy nie będzie można powiedzieć, że to koniec.