O wymuszonym dzieleniu się zyskami

0

To, że biznes nierzadko dzieli się bezpośrednio ze społeczeństwem swoimi zyskami, można obserwować od dawna. Przybiera to różne formy i nazwy, lecz w ostatnich latach dużą popularność zdobyło pojęcie ?społecznej odpowiedzialności biznesu? (Corporate Social Responsibility, CSR). Często w tego rodzaju działania zaangażowani są też radcowie prawni, co zazwyczaj polega na świadczeniu nieodpłatnej pomocy prawnej. Działania te mają charakter dobrowolny, lecz co mogłoby się stać, gdyby dzielenie się zyskami zostało nakazane prawnie?

Pytanie to na pierwszy rzut oka wydaje się niedorzeczne. Jednak dzięki badaniom prof. Shivarama Rajgopala z Uniwersytetu Columbia oraz Prasanny Tantri ? dyrektor Centrum Analizy Finansów, działającemu w ramach Indyjskiej Szkoły Biznesu, możemy się dowiedzieć, że taki eksperyment realizowany jest już od wielu lat w Indiach[1]. Co więcej, możliwe jest prześledzenie rezultatów, jakie przyniósł przed i po wprowadzeniu go jako nakazu ustawowego nakładającego na spółki giełdowe notowane w Indiach obowiązkowe wydatkowanie 2 proc. zysków na cele CSR. Naukowcy na świecie oczywiście spierają się od dawna, co jest lepszym sposobem na egzekwowanie powinności biznesu. Część z nich uważa, że dobrym rozwiązaniem jest nakaz z sankcją, a inni wskazują, że takie podejście zaburza sygnały wysyłane do rynku. O co chodzi z tymi sygnałami? Otóż w ekonomii rozwinięta została koncepcja sygnału, która sprowadza się do tego, że jedna strona poprzez określone działania wysyła sygnał do drugiej strony o jej określonych preferencjach. W omawianym przypadku spółki giełdowe wysyłają sygnał do akcjonariuszy, że troszczą się o społeczeństwo
w ramach CSR (dla nich może to być ważne działanie), lecz co jeśli wszystkie mają taki nakaz? Sygnał słabnie i potencjalni akcjonariusze mają kłopot z wyborem takich spółek, które realizują ich preferencje.

Zwolennicy nakazu ustawowego ucieszą się jednak, bowiem naukowcy potwierdzili, że okres poprzedzający ?reformę? w Indiach dostarczał mniej środków na działania CSR, niż po jej wprowadzeniu. Jednakże te firmy, które wydatkowały ponad 5 proc. zysków przed zmianą, zmniejszyły takie wydatki o połowę, zbliżając je do ustawowego wymogu. Ponadto zauważona została ciekawa tendencja rynkowa. Firmy zaczęły zwiększać wydatki na reklamę. Czy to nie jest zgodne z koncepcją sygnału, bo skoro on słabnie w przypadku wykonywania przez wszystkich, to trzeba przebić się do świadomości obecnych lub też potencjalnych akcjonariuszy co do działań CSR? Ponadto naukowcy stwierdzili także, że kanały wydatkowania na cele CSR zmieniły się. W wielu przypadkach spółki giełdowe postanowiły stworzyć własne fundacje i nie poprzez dystrybucję do innych organizacji pozarządowych, lecz poprzez korporacyjną fundację zaczęły wydatkować środki na CSR. Zważywszy na to, że spółki w Indiach często kontrolowane są przez rodziny, otwartym pytaniem jest to, na ile środki te były wydatkowane na cele CSR. Pamiętajmy bowiem, że obok górnolotnych celów każdej fundacji warto zawsze zadać sobie trud odnalezienia informacji, jakie ponosi koszty administracyjne. W Stanach Zjednoczonych często podaje się to jako procent w ramach darowizny w wysokości jednego dolara.   

Nie bagatelizujmy, że pomysł obowiązkowego dzielenia zyskami powstał w kraju o odmiennej od polskiej kulturze biznesowej i prawnej. Możemy bowiem dostrzec, że pomału wkracza do nas jeszcze szersza koncepcja, tj. ?zrównoważonego biznesu?, która operacyjnie najczęściej utożsamiana jest z trzema literami ? ESG (Environment, Social, Corporate Governance). To już nie tylko luźna koncepcja, lecz obowiązek dla coraz większej liczby przedsiębiorstw w Unii Europejskiej, w tym Polski. Czy uratujemy świat dzięki tej koncepcji? To już temat na następny felieton.


[1]S. Rajgopala, P. Tantri, Does a Government Mandate Crowd Out Voluntary Corporate Social Responsibility? Evidence from India, https://papers.ssrn.com/sol3/papers.cfm?abstract_id=3909219, dostęp: 12 września 2022 r.