Czy informacje, w jaki sposób zorganizowane jest biuro prawne w firmie, który prawnik za co odpowiada, kto pisze umowy czy kto opiniuje optymalizacje podatkowe, są objęte tajemnicą zawodową radców prawnych i adwokatów?
Rodzinna firma transportowa byłą jedną z większych w mieście. Zaczynali w latach 80., rozwożąc węgiel. Różnie się w interesach układało. Raz dostali domiar od jednego nieprzekupnego inspektora skarbowego, bo kupili mercedesa. Od miejscowych Romów. – Konkurencja zawistna, to i podkablowała – opowiadała pani Bożenka.
Po 1989 r. złapali jednak wiatr w żagle. Najpierw wozili elektronikę użytkową dla zaprzyjaźnionej firmy z Wrocławia. A potem rozszerzyli zakres działalności na wszystko, co można było przewieźć. Wzięli w leasing wielkie ciężarówki. Zatrudnili kadrowego, bo pani Bożenka i panie w księgowości nie nadążały z umowami o pracę. Właściwego człowieka podpowiedział kolejny inspektor, tym razem Państwowej Inspekcji Pracy. Trzeba też było pilnować dokumentacji dla ZUS-u.
Pani Bożenka była kobietą czynu: energiczna i pomysłowa, zawsze zadowolona z życia. Co innego małżonek – wiecznie niezadowolony i zestresowany, we wszystkim widzący zagrożenie dla interesów. Za to bardzo pomocni okazali się synowie.
Firma rozwijała się tak szybko, że personel nie nadążał z przygotowywaniem dokumentacji. Kiedy kolejny raz zdarzyło się, że przesyłka dotarła do odbiorcy uszkodzona, a ubezpieczyciel odmówił odszkodowania z powodu braku właściwie sporządzonego protokołu szkodowego, pani Bożenka mimo sprzeciwu małżonka zatrudniła pierwszego prawnika. Okazało się wtedy, że prawnicy nie tylko przydają się w sądzie, ale można z nimi projektować transakcje biznesowe w taki sposób, żeby nie płacić wcale albo płacić mniejsze podatki. Pisali także sprytne umowy, porozumienia czy zagraniczne kontrakty, w których zabezpieczone były prawa rodzinnej firmy. Z czasem pracowało dla niej kilku prawników, głównie radców prawnych i doradców podatkowych, a na potrzeby niektórych spraw skarbowych także jeden z miejscowych adwokatów. W mieście zaczęło się mówić, że pani Bożenka jest „nie do ruszenia”, a niektóre jej biznesowe rozwiązania prawne stały się przydatne także dla innych firm.
Sukces ma jednak dwie strony medalu. Do pani Bożeny zaczęły napływać na skrzynkę mailową dziwne propozycje. Anonimowo proponowano jej, by sprzedała firmę za jakąś niepoważną kwotę. Początkowo myślała, że ktoś robi jej głupi kawał, ale z czasem obok tej propozycji zaczęły pojawiać się sugestie, że odmawiając, narobi sobie kłopotów. Akurat firma wystąpiła o zwrot nadpłaconego VAT-u. Oczywiście rodzina spodziewała się związanej z takim wnioskiem kontroli skarbowej, ale nikt nie brał pod uwagę, że dwa tygodnie później do domu pani Bożeny oraz do firmy o szóstej rano przyjedzie grupa antyterrorystów. Zabrali wszystkie komputery i telefony komórkowe, spisali towary w magazynie oraz wszystkie ciężarówki na firmowym parkingu. W lokalnej prasie ukazał się artykuł sugerujący, że pani Bożena wraz z mężem są bohaterami w mocno rozwojowej sprawie o wyłudzenia. Nie wiadomo było tylko dokładnie, czego: dotacji, VAT-u czy kredytów. Dziennikarz śledczy sugerował, że planowane są aresztowania.
Prokuratura zaczęła wzywać na przesłuchanie pracowników. Atmosfera zrobiła się gęsta od podejrzeń i strachu. Tu nie chodziło już o jakiś peerelowski domiar. To chodziło o przetrwanie. Pani Bożena konsultowała się ze swoim zespołem prawnym, ale w którymś momencie zmuszona była wynająć kancelarię z zewnątrz. Stało się to wtedy, gdy okazało się, że prokuratura zaczęła przesłuchiwać jej radców prawnych i aplikantów. Wprawdzie jeden po drugim odmawiali składania zeznań, zasłaniając się tajemnicą zawodową, ale pojawił się problem interpretacji przepisów: śledczy chcieli wiedzieć, w jaki sposób zorganizowane było biuro prawne, kto za co odpowiadał, kto pisał umowy, który mecenas opiniował optymalizacje podatkowe. Czy takie informacje są objęte tajemnicą zawodową radców prawnych i adwokatów? Prokuratura oczywiście twierdziła, że nie są.
Sprawa jest w toku. Odpowiedzi na wątpliwości prawne co do zakresu ochrony tajemnicy zawodowej nie zostały udzielone.
Choć opisana sprawa jest fikcyjna, to jednak opiera się na motywach historii, które wydarzyły się naprawdę. Problem prawa naszych klientów do ochrony tajemnicy wszystkich informacji nabytych przez radców prawnych w ramach wykonywanego zlecenia jest całkowicie prawdziwy.