Rozmowa z Andrzejem Kalwasem, Prezesem Krajowej Rady Radców Prawnych w latach 1995?1999 (IV kadencja), 1999?2003 (V kadencja) i 2003?2004 (VI kadencja).
Minęło 40 lat funkcjonowania samorządu. Jak pan ocenia ten czas ? co udało się zrobić?
Jak to co? Kompetencje, kompetencje i jeszcze raz kompetencje. W ciągu tych kilkudziesięciu lat działalności samorządu radcowskiego udało się rozszerzyć kompetencje radców prawnych i doprowadzić do całkowitego zrównania radców prawnych z adwokatami.
Miał pan w tym szczególny udział.
Cała moja droga życiowa to była walka ? o togi, czyli możliwość występowania radców prawnych przed sądami, którą sam wywalczyłem, i o kompetencje radców prawnych. Walka samorządu, którą opisałem w książce ?Wprowadziłem radców prawnych do Europy?, trwała wiele lat, ale warto było, bo odnieśliśmy pełne zwycięstwo. Teraz radcowie prawni korzystają z całego spektrum możliwości, które daje nasz zawód, często nie wiedząc, że jeszcze nie tak dawno nie mieliśmy wielu uprawnień i musieliśmy je sobie wywalczyć.
Mogę powiedzieć, że osobiście tworzyłem tę historię, bo było nas naprawdę niewielu ? był Józek Zych, który poszedł do polityki, byli Jacek Żuławski i Zenon Klatka i byłem ja. Dopiero potem Maciej Bobrowicz i Dariusz Sałajewski, którego już z nami nie ma.
Historia jest ważna, ale liczą się teraźniejszość i przyszłość. Kiedy pan patrzy na środowisko radcowskie, to co teraz wydaje się najważniejsze?
Samorząd radców prawnych powinien zmienić podejście do rzeczywistości. Środowisko radcowskie powinno się wypowiadać w sprawach politycznych, czyli przede wszystkim w sprawach związanych z Krajową Radą Sądownictwa, niezależnością sądów i niezawisłością sędziów, bo to, co dzieje się w wymiarze sprawiedliwości, dotyczy również naszego środowiska. Sądy to jest miejsce naszego działania. A przecież wiadomo, że KRS jest upolityczniona.
Samorząd radcowski powinien się angażować politycznie tak jak adwokatura, z której angażują się nie tylko poszczególne osoby, lecz także cały samorząd adwokacki.
Czyli samorząd, próbując być neutralnym obserwatorem życia publicznego, traci?
Oczywiście! I to nie tylko ze względu na to, że nie występuje przeciwko upolitycznieniu KRS, chociaż wszyscy myślący ludzie ? a takich w Polsce jest większość, wiedzą, że tak jest, ale dlatego, że obecne kierownictwo samorządu radcowskiego po prostu czapkuje obecnemu kierownictwu państwa.
Moim zdaniem to jest bardzo zła taktyka, bo samorząd jest niezależny i powinien się zachowywać tak jak samorząd adwokacki. Akurat ja walczyłem z samorządem adwokackim ? ale teraz go chwalę. I nasz samorząd powinien brać z niego przykład. Powinien być bardzo krytyczny wobec tego, co koalicja rządząca robi złego. Bronić zasad.
Nie sądzi pan, że to może się nie opłacać?
Jeśli patrzymy na bieżące zyski, to krytyczna postawa wobec polityki rządu w obszarach, które wpływają na wykonywanie zawodu radcy prawnego i jego pozycji, może się nie opłacać, bo to utrudni poszczególnym radcom drogę do awansów. Ale całemu samorządowi na pewno to się opłaci. Dlatego ten głos powinien płynąć, i to głos zdecydowany. Bo jesteśmy najliczniejszym samorządem prawniczym w Polsce i nasz głos się liczy.
Czy istnienie samorządu wpływa jeszcze na integrację środowiska radcowskiego?
Samorząd niestety nie dba o swoich członków w ogóle, a przywódcy samorządu myślą tylko o karierze. Nie będę dawał przykładów, bo widać je gołym okiem. Samorząd przede wszystkim powinien się stosować do zasady koleżeństwa wobec swoich członków.
Rozmawiał Bogdan Bugdalski