Rozmowa z Anną Bocian, radcą prawnym, bramkarką piłkarskiej drużyny Śląska Wrocław.
Bramkarka? Brzmi niezwyczajnie. Jak to się zaczęło? Bo w końcu nie każda dziewczyna gra w piłkę nożną.
Zaczęłam grać w podstawówce z chłopcami, bo przecież właściwie każdy chłopak lubi kopać piłkę. W czasach juniorskich występowałam w męskich drużynach. To były czasy, w których sędzia oraz trener drużyny przeciwnej, przed każdym meczem, musieli wyrazić zgodę na mój udział w rozgrywkach. Bywało, że się nie zgadzali i wtedy nie mogłam wystąpić. Z czasem pojawiła się duża ? naturalna przecież ? różnica w sile fizycznej między nami a płcią męską. Grałam więc z dziewczynami, bo wbrew obiegowym opiniom były zainteresowane tą dyscypliną. Potem wiele z nich jednak zrezygnowało z uprawiania tego sportu. A ja? Zostałam, trenowałam. Zaczęło się od zabawy, a z czasem było coraz poważniej.
Czyli piłka to nie rodzinna tradycja, ale naturalny wybór. Dziś gra pani w drużynie Śląska Wrocław, który występuje na najwyższym poziomie rozgrywek. Jaka jest różnica między grą półamatorską a tą w pełni wyczynową?
Trening na tym poziomie to jest właściwie praca na drugi etat. Trenujemy codziennie, czasami nawet dwa razy dziennie, bo dochodzą zajęcia na siłowni. Do tego sparingi, a w sezonie gramy mecze ? przynajmniej raz w tygodniu.
Jak pani znajduje na to czas? Praca w charakterze radcy prawnego jest przecież bardzo obciążająca, także czasowo.
Nie jest to łatwe. Gra wymaga poświęceń. Często odbywa się to kosztem życia prywatnego, spotkań ze znajomymi, wypadów do kina czy teatru. Ale jakoś udaje się to wszystko pogodzić. Ogromnym wyjątkiem jest sytuacja, w której nie biorę udziału w treningu.
Czy pracuje pani na etacie, czy prowadzi swoją kancelarię?
Prowadzę działalność gospodarczą i mam stałą umowę z jedną z kancelarii. Specjalizuję się w prawie procesowym. Jestem także zastępcą rzecznika dyscyplinarnego w OIRP we Wrocławiu. To też wymaga zaangażowania czasowego. Można powiedzieć, że nie mam czasu na nudę.
Jaki mecz utkwił pani najbardziej w pamięci?
Mam w pamięci wiele spotkań, ale to, co mi w tej chwili przychodzi do głowy, to spotkanie w reprezentacji Polski do lat 19. Graliśmy z Rosją mecz o awans do finałów mistrzostw Europy. Musieliśmy ten mecz zremisować, a udało się wygrać, zaś ja obroniłam wówczas rzut karny.
Gra w reprezentacji Polski to chyba marzenie każdego sportowca?
I udało mi się to marzenie zrealizować. Grałam w drużynach U 17, potem U 19. Miałam też przygodę z pierwszą reprezentacją kobiet.
Myśli pani jeszcze o wstępach w reprezentacji naszego kraju?
Czy myślę? Z pewnością tak, choć wydaje się, że to jest już w tej chwili mało prawdopodobne. Musiałabym się wówczas całkowicie poświęcić piłce nożnej, a to chyba nie byłoby w tym momencie najlepszym rozwiązaniem.
W jakim stopniu kobieca piłka nożna ? ta na najwyższym poziomie ? jest już zajęciem właściwie zawodowym? Na świecie najlepsza piłkarka z drużyny USA ? mistrzyń świata ? zarabia 400 tys. dolarów rocznie. To ciągle ułamek tego, co zarabiają mężczyźni. A w Polsce?
Jeśli chodzi o pracę, którą trzeba włożyć w to, by grać na takim poziomie, to rzeczywiście jest to już zawód. Natomiast, jeśli chodzi o pieniądze, to sytuacja jest dość dynamiczna. Jeszcze kilka lat temu cała nasza kobieca piłka nożna była w zasadzie sportem amatorskim. To się zmienia, choć powoli. Coraz więcej dziewczyn w klubach podpisuje kontrakty zawodowe. Pieniądze są, ale trudno je porównywać z zarobkami mężczyzn. W tej chwili w Polsce dwa, może trzy kluby płacą na poziomie, który pozwala utrzymywać się, bez żadnych szaleństw, tylko z gry w piłkę nożną. Ale już nie ma mowy o oszczędzaniu czy kupnie mieszkania. Kontrakty są najczęściej roczne, co nie jest satysfakcjonujące np. dla banków przy ubieganiu się o kredyt. Poziom zarobków w kobiecej piłce nożnej jest oczywiście tylko fragmentem ogólnego problemu naszych mniejszych zarobków w wielu dziedzinach aktywności. Mniejszych zarobków za taką samą pracę. Choć w Europie zaczyna się trochę w kwestii wynagrodzeń zmieniać.
Jak się broni karne? Są jakieś sposoby, czy potrzebny jest po prostu łut szczęścia?
Są różne techniki, których uczymy się na treningach. Jest bardzo dużo szczegółów dotyczących odpowiednio ustawienia się w bramce. Wiemy też, jak karne ? najczęściej ? strzelają poszczególne zawodniczki. Ostateczną decyzję, w jaki sposób bronić, podejmuje się jednak już w trakcie strzału. Ale i tak ogromne znaczenie ma jakość strzału: są takie, których po prostu nie da się fizycznie obronić, choćby dysponowało się całą teoretyczną wiedzą i fantastycznym przygotowaniem fizycznym.
Kto jest pani ulubionym bramkarzem?
Oliwier Kahn, bramkarz reprezentacji Niemiec. W Polsce zaś Jerzy Dudek i Artur Boruc. O Janie Tomaszewskim czy Józefie Młynarczyku oczywiście słyszałam, ale ich grę znam tylko z przekazów filmowych. Nie to pokolenie.
Śląsk Wrocław, w którym pani gra, jest klubem z ogromną tradycją, zresztą nie tylko w piłce nożnej. Jakie są plany na ten rok i kiedy rusza nowy sezon?
Sezon rusza w połowie sierpnia. Pierwszy mecz ligowy gramy z Górnikiem Łęczna. Chcemy grać dobrze, plasować się przynajmniej w środku tabeli. Nie mamy wyznaczonych planów, nie zaplanowaliśmy z góry zdobycia miejsca medalowego w końcowej tabeli. Ale, wiadomo, zawsze myśli się o odniesieniu sukcesu. Przyszły do drużyny nowe zawodniczki, nasz trener z pewnością planuje uzyskanie jak najlepszych rezultatów. Zresztą tak samo, jak my wszystkie.
Może myślicie o zakwalifikowaniu się do rozgrywek międzynarodowych?
W kobiecej piłce nożnej funkcjonuje Liga Mistrzów. Nie ma natomiast innych rozgrywek jak Liga UEFA czy Liga Konferencji. Żeby wychynąć w świat, trzeba zdobyć mistrzostwo Polski. Nie ma innego sposobu.
Czy zna pani kobietę ? radczynię prawną, która gra w piłkę na tak wysokim poziomie?
Nie znam.
Grała pani także w Halowych Mistrzostwach Polski w Piłce Nożnej Radców Prawnych i Aplikantów. Pamiętam, że też była tam pani jedyną reprezentantką płci pięknej.
Brałam udział w tych zawodach, zawsze świetnie zorganizowanych przez OIRP w Kielcach, kilkakrotnie. Bardzo lubiłam tam jeździć: atmosfera była doskonała, a i poziom sportowy wysoki. Teraz mój klub nie pozwala mi na takie występy z obawy przed ewentualną kontuzją. Szkoda. Tym bardziej że w tym roku drużyna z OIRP we Wrocławiu zdobyła mistrzostwo Polski.
Jakie jest teraz zainteresowanie kibiców kobiecą piłką nożną? Telewizyjne transmisje z rozgrywek na najwyższym poziomie pokazywały wypełnione stadiony.
Z każdej kolejki ligowej jeden mecz jest transmitowany w telewizji. Nie mówię już o meczach naszej reprezentacji. To z pewnością zwiększa popularność naszej dyscypliny sportu, co także widać na stadionach. Trudno jednak porównywać sport męski z żeńskim. Oczywiste różnice zawsze pozostaną. Ale już nikt nie myśli o kobiecej piłce nożnej jako kompletnej amatorszczyźnie. To jest już profesjonalny poziom, dobra technika, ciekawe założenia taktyczne, które w trakcie meczu realizujemy. A może, powiem trochę przewrotnie, za kilkadziesiąt lat okaże się, że piłka nożna jest właśnie sportem stworzonym dla kobiet, a mężczyźni bardziej skoncentrują się na rugby, hokeju czy na footballu amerykańskim.
Nie wiem, czy tak będzie. Piłka nożna jest sportem dla wszystkich?
?i można ją uprawiać, z satysfakcją w każdym wieku. Może właśnie na tym polega jej fenomen. Zobaczymy, jak będzie.
A kibole na meczach kobiecych też się pojawiają? Ze swoim zachowaniem i słownictwem?
Może nie aż w takim stopniu, jak w piłce męskiej, ale także dają się zauważyć. I usłyszeć. Boleję nad tym. Może kiedyś zacznie to się zmieniać.
Miejmy nadzieję. Życzę pani i drużynie Śląska sukcesów w nadchodzącym sezonie.
Dziękuję i zapraszam na stadiony.
Rozmawiał Krzysztof Mering