?Sąd powinien wybierać mediatorów po kolei z listy z tego względu,
że dałoby to szansę innym mediatorom, którzy nie są wyznaczani i którzy nie zetknęli się z konkretnym sędzią. Wówczas mieliby oni szansę pokazać swój warsztat, kunszt swojej pracy? ? tak brzmiała wypowiedź w dyskusji cytowana na jednym z poważnych portali internetowych. ?Postulat? brzmi: ?Sąd powinien wybierać mediatorów z listy po kolei?. A dlaczego? ?Żeby inni mieli szansę pokazać swój warsztat? i ?zetknęli się z konkretnym sędzią?.
Maciej Bobrowicz– Prezes Krajowej Rady Radców Prawnych w latach 2007?2010, 2010?2013 i 2016?2020
Otóż pragnę zapewnić, że do sprawnego i efektywnego przeprowadzenia mediacji nie jest potrzebne ?zetknięcie z konkretnym sędzią?. Jestem mediatorem od 15 lat i nie miałem przyjemności spotykać się
z sędziami, którzy kierują do mnie mediacje i którzy nie mają czasu na to, by ?zetknąć się? z każdym mediatorem, do którego kierowane są sprawy. Bardzo jestem im wdzięczny za ciekawe sprawy, dzięki którym miałem okazję spotkać osoby i firmy z pierwszych stron gazet, ale naprawdę nie oczekuję, żeby sędzia się ze mną spotykał. Sprawdźmy teraz, jak wdrożony ?postulat? miałby działać? I wyobraźmy sobie skomplikowany konflikt budowlany: kilka podmiotów po stronie powodowej, a po stronie pozwanej Skarb Państwa. Mediator bez doświadczenia dostaje taką sprawę, bo sąd wyznacza ?po kolei? i akurat ma to szczęście (czy pecha w zależności od interpretacji). Niestety obawiam się, że taka sprawa dla mediatora i stron mediacji zakończy się niczym ? czyli brakiem ugody. I na nic wyjaśnienia, że to pierwsza sprawa? Stronom, a może i sądowi, odechce się zapewne mediacji na dłuższy czas. ?Postulat? jest sprzeczny ze zdroworozsądkowym założeniem, że sędzia, kierując się własną wiedzą na temat kompetencji mediatora, wybiera takiego, który daje gwarancje skutecznego rozwiązania sporu i zawarcia ugody. I czyni to w interesie stron ? bo one tu są najważniejsze (a nie mediator). Zmuszanie sędziów, żeby działali wbrew tej zasadzie, jest po prostu nieetyczne.
Postulat ?po kolei? kojarzy mi się z postulatem zawsze modnym i ciągle aktualnym (jak wskazują regulacje podatkowe tzw. Polskiego Ładu), czyli ?wszystkim po równo?. ?Po kolei? jest rozwiązaniem administracyjnym, a wybór mediatora według jego kompetencji jest rozwiązaniem ?rynkowym?. Czy zasada tzw. sprawiedliwego podziału służy klientom? To raczej ruletka, rodzaj zakładu na chybił trafił? A mediacja i sąd to nie kasyno.
Kiedy powstawały przepisy dotyczące mediacji cywilnej w 2005 r., politycy wszelkich maści twierdzili zgodnie, że jest to ?szansa dla młodych absolwentów wydziałów prawa?, a ponieważ nikt z nich pojęcia nie miał o mediacji, to uznano, że jakiekolwiek ograniczenia dostępu do wykonywania tego zawodu są niezgodne z ówcześnie obowiązującym trendem ?otwarcia zawodów prawniczych?. Kolejne próby profesjonalizacji zawodu mediatora niestety poległy w zderzeniu z tzw. deregulacją zawodów prawniczych,
a w latach 2015?2016 również się to nie udało, bo zaprotestowały przeciwko wymogom kompetencyjnym niektóre środowiska mediatorów. I dlatego dziś mamy to, co mamy. Wpis na listę mediatorów stałych w sądach okręgowych nie jest żadną gwarancją dla klientów sądu i sędziego, że mediator ma umiejętności niezbędne do rozwiązywania konfliktów. Niestety?
Zasada ?po równo? ma się ciągle dobrze. Całkiem niedawno koronnym argumentem przeciwko zniesieniu zakazu reklamy w samorządach prawniczych było to, że ?bogatych stać byłoby na całostronicowe reklamy w gazetach i billboardy przy autostradach, a innych nie?.
Za postulatem ?po równo? kryje się jednak poważne pytanie: gdzie i jak mają zdobywać umiejętności nowi mediatorzy, skoro sędziowie nie powierzają im spraw do mediowania? A nie powierzają, bo mediatorzy ci nie mają koniecznych umiejętności, a może sędziowie o nich nie wiedzą ? dane umieszczane w rejestrze mediatorów stałych głównie dotyczą odbytych przez mediatorów szkoleń i kursów. Pytanie postawiono istotne, a odpowiedź na nie to już temat na inny felieton.