Nie pojeździ pan tym samochodem dłużej niż pół roku! ? młody, ubrany w skórzaną kurtkę mężczyzna rozejrzał się dookoła, upewniając się, czy wszyscy go słyszą. ? Wśród złodziei samochodów jest ostatnio moda na ten model? Piękne majowe słońce odbijało się w chromowanych częściach nowiutkiego sedana stojącego na placu przed salonem samochodowym.
Kierowca nie odpowiedział na zaczepkę i chwilę potem odjechał w kierunku miasta.
Zwykle zdarza się tak, że zawierając umowę leasingu, leasingobiorca sam odbiera nowy samochód z salonu. Przy odbiorze auta sporządzany jest protokół,
w którym potwierdzane są nienaganny stan samochodu, jego podstawowe i dodatkowe wyposażenie, urządzenia zabezpieczające itp.
Wydawane są kluczyki, komplet dokumentów samochodu, a także polisa ubezpieczeniowa OC i AC. Ubezpieczycielem samochodu jest oczywiście jego właściciel, leasingodawca, ale koszty ubezpieczenia ponosi leasingobiorca, który będzie samochód użytkował.
Wszystkie opisane wyżej czynności miały miejsce także we wspomnianym na wstępie przypadku.
Auto zostało wyleasingowane przez jedną z poznańskich firm. Pierwszym jego kierowcą, zobowiązanym do sprawowania bezpośredniej opieki nad samochodem, był ów kierowca, który odbierał go z salonu.
Nikt nie pamiętał, czy po przyjeździe do firmy przekazał komukolwiek dołączoną do samochodu dokumentację i wszystkie kluczyki. Być może zrobił to dopiero po jakimś czasie. Żadnych dokumentów niestety nie odnaleziono. Tym gorzej, że pracownik ten kilka miesięcy później zmienił pracę i jakikolwiek kontakt z nim się urwał.
W tym miejscu chciałbym Szanownych Czytelników spytać, czy wiedzą, gdzie znajdują się kluczyki od ich samochodu (nie wyłączając kluczyków od urządzeń zabezpieczających przed kradzieżą typu Niedźwiedź-Lock etc.). Przypuszczalnie niewielu z Państwa pamięta, ile i jakie kluczyki otrzymali od sprzedawcy samochodu i gdzie one się obecnie znajdują. Wyobrażam sobie także, że niektórym z Państwa zdarzyło się co najmniej raz zgubić kluczyki, a w wyjątkowych wypadkach nawet dwa razy. Zapewne też większość z Państwa po bezskutecznych poszukiwaniach zaginionego kluczyka skorzystała z kluczyków zapasowych (w nadziei, że zguba wkrótce się odnajdzie), nikogo nie zawiadamiając o zaginięciu ani też nie wymieniając zamków w samochodzie. Czyż nie tak?
Powróćmy jednak do opisywanego przypadku. Młody mężczyzna w skórzanej kurtce miał rację. Samochód został rzeczywiście skradziony.
Kradzież miała jednak miejsce nie po pół, lecz po prawie roku od daty sprzedaży. Po zawiadomieniu przez użytkownika firma leasingowa wystąpiła do ubezpieczyciela o wypłatę odszkodowania z polisy AC.
Jednocześnie obciążyła leasingobiorcę, zgodnie z umową leasingu, równowartością pozostających do zapłaty rat leasingowych.
Zmartwiony leasingobiorca zlecił prawnikom prowadzenie sprawy o odszkodowanie, które pokryłoby pozostające do zapłaty raty leasingowe. A odszkodowanie stało pod znakiem zapytania. Firma ubezpieczeniowa odmówiła jego wypłaty, wskazując, że użytkownik samochodu ?(?) przy odbiorze przedmiotowego pojazdu odebrał dwie sztuki kluczy od samochodu oraz trzy sztuki od blokady skrzyni biegów typu lock. Tymczasem ubezpieczycielowi zdano dwie sztuki kluczy do samochodu oraz dwie sztuki od blokady skrzyni biegów?.
Powołując się na przepis ogólnych warunków ubezpieczenia autocasco, ubezpieczyciel wskazał, iż ?(?) w razie kradzieży pojazdu ubezpieczyciel uzależnia wypłatę odszkodowania od przekazania mu dowodu rejestracyjnego i karty pojazdu (o ile była ona wydana na ten pojazd) oraz wszystkich kluczyków i sterowników służących do otwarcia lub uruchomienia pojazdu oraz urządzeń zabezpieczających pojazd przed kradzieżą?.
Prawnikom nie udało się wygrać zleconej sprawy. Jednego kluczyka brakowało. Leasingobiorca musiał w tej sytuacji ponieść koszty wszystkich niezapłaconych rat leasingowych.
Okazało się, że zgubiony kluczyk był na wagę złota.