112

0

Jest słoneczne letnie przedpołudnie. Staję w cieniu i rozmawiam przez telefon. Nie zauważyłem, jak to się stało. Dostrzegłem ją dopiero, jak leżała bezradnie nieopodal stopni…

Podbiegam… Wraz ze mną młody mężczyzna. „Proszę się nie martwić, zaraz panią podniesiemy”. Ale niestety nie udaje się tego zrobić… Próbujemy posadzić ją na schodach.

„Jak się pani czuje?”. Brak odpowiedzi. „Czy coś panią boli?”. Noga – odpowiada. Nogawka od spodni staje się czerwona. Rana jest długa i głęboka. Podchodzi do nas młoda kobieta. Kałuża krwi zawsze wzbudza ciekawość. „Niech pani szybko dzwoni po pogotowie” – rzucam i biegnę po stopniach na górę. W budynku znajduje się przychodnia. Proszę pielęgniarki o pomoc – potrzebne są bandaże.

Dwie szybko zbiegają wraz ze mną. „I co z pogotowiem” –pytam. „Nie wiem, na jaki numer mam dzwonić” – odpowiada młoda kobieta, ręce jej drżą, zdaje się być wytrącona z równowagi całym tym wydarzeniem.

„112!” – prawie krzyczę. Dyspozytor zaczyna zadawać pytania: „Z którego stopnia spadła? Ile ma lat?”. Czas wlecze się niemiłosiernie. Wyrywam jej telefon – „To staruszka, nie wiemy z którego stopnia spadła, jest ich z dziesięć, rana jest głęboka na ok. 5 cm, długa na 15 cm, obficie krwawi, w tej chwili dwie pielęgniarki tamują krew przy pomocy bandaży”. Wreszcie słyszę: „Wysyłam karetkę”.

Przyjeżdżają po siedmiu minutach.

System Powiadamiania Ratunkowego SPR działa w Polsce już 11 lat. Nie jest tani ani funkcjonalny – stwierdziła NIK w swoich wnioskach pokontrolnych.

W 2013 r. wprowadzono przepisy, które miały umożliwić automatyczne przekierowywanie połączeń; operatorzy jednego numeru – 112 (jak w całej Unii Europejskiej) – mieli powiadamiać odpowiednią służbę: policję, straż, pogotowie ratunkowe.

System niestety działa archaicznie, tak jakby nic nie zmieniło się od 10 lat! Politycy niewiele się tym przejmowali. Polska jako jedyny kraj Unii Europejskiej nie wprowadziła technologii AML (Advanced Mobile Location), która na podstawie danych z GPS umożliwia bardzo precyzyjne określenie lokalizacji osoby, która wzywa pomocy przez telefon! Obecny „średniowieczny” system opiera się na danych z tzw. BTS – stacji bazowych telefonii komórkowych. Może się mylić o kilka kilometrów, nie mówiąc o tym, że zabiera to operatorom kolejne cenne minuty.

Co jest powodem tego stanu rzeczy? W dobie lotów kosmicznych z udziałem polskiego astronauty i sztucznej inteligencji nie można pokonać jakichś barier technicznych, mimo że udało się to całej Europie?

Nie. Polska nie uchwaliła przepisów dotyczących Europejskiego kodeksu łączności elektronicznej, a Trybunał Sprawiedliwości nałożył na Polskę kary finansowe – 4 mln euro oraz 50 tys. euro dziennie do czasu ich usunięcia. Stosowne przepisy wprowadzono dopiero pod koniec 2024 r. Dopiero wtedy rozpoczęły się prace nad wdrożeniem systemu AML. Obecnie szacuje się, że przyjdzie nam czekać na wdrożenie AML do 2027 r. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji uważa, że „system powiadomienia ratunkowego działa dobrze”, poprawek wymagają tylko niektóre jego elementy.

Wszyscy posiadacze telefonów komórkowych czy smartwatchy z funkcją SOS Emergency mają możliwość wezwania pomocy w nieskomplikowany sposób (np. przyciskając przycisk power pięć razy). Połączą się wtedy automatycznie z numerem 112. Ale na telefon 112 nie zostanie wysłany SMS z danymi lokalizacyjnymi. Jeśli znajdą się w nieznanym im mieście albo z innych powodów nie podadzą informacji, gdzie się znajdują (udar, cukrzyca, zawał…), to mogą się tej pomocy nigdy nie doczekać. Pogotowie dojedzie po ok. 20 minutach, jeśli wie, gdzie ma dojechać. Na marginesie: niektóre telefony (dostępne w Polsce) mają już łączność satelitarną, przez którą można wezwać pomoc.

W siedmiu z 10 skontrolowanych centrów powiadamiania ratunkowego wystąpiły błędy w ustalaniu lokalizacji wzywającego pomocy – wynosiły od 100 m do 5 km, zarówno w miastach, jak i na terenach poza miastem. Operatorzy dysponują rzadko aktualizowanymi mapami – podaje w raporcie NIK!

Ale kogo to obchodzi?

„Pogotowie nie zdążyło”, „Zmarł w karetce” – cóż, miał pecha. Zawsze można zwalić odpowiedzialność „na służbę zdrowia”, karetka jechała za długo…

Politycy, urzędnicy, posłowie, senatorowie uważają, że są nieśmiertelni. A gdyby co, to mają zapewnioną pomoc rządową, jeśli są w tzw. R, albo mają kierowcę, który taką pomoc wezwie albo zawiezie do szpitala MSWiA.

Ale nie wszyscy z nich mieszkają w Warszawie. A sprawowanych urzędów nie sprawuje się wiecznie. Wtedy jesteśmy wszyscy równi. I karetka może nie zdążyć…

MACIEJ BOBROWICZ
Prezes Krajowej Rady Radców Prawnych w latach 2007–2010, 2010–2013 i 2016–2020