Rozmowa z r. pr. Magdaleną Bartosiewicz, koordynatorką stworzonego z inicjatywy KRRP Centrum Koordynacji Pomocy Prawnej

0
Fot. Piotr Gilarski

Minęły dwa lata wojny w Ukrainie i dwa lata wspierania przez środowisko radców prawnych uchodźców z Ukrainy w ramach Centrum Koordynacji Pomocy Prawnej. Jakie były początki tej działalności?

To zabrzmi niesamowicie, ale jako Krajowa Rada Radców Prawnych działania na rzecz pomocy Ukraińcom podjęliśmy na dzień przed wybuchem wojny. Dokładnie 23 lutego 2022 r.
zorganizowaliśmy w KRRP spotkanie z przedstawicielami organizacji pozarządowych działających na rzecz osób z Ukrainy, aby rozpoznać ich potencjalne potrzeby z zakresu pomocy prawnej w sytuacji, gdyby wybuchła wojna. To spotkanie zakończyliśmy w godzinach wieczornych, a następnego dnia rano wojna stała się faktem. To była oczywiście przypadkowa zbieżność zdarzeń.

Na początku te nasze działania były bardzo spontaniczne, tak jak działania wielu organizacji, instytucji i osób, które wszelkimi sposobami starały się pomagać uchodźcom z Ukrainy. Nasi radcowie i nasze radczynie zgłaszali się do punktów recepcyjnych organizowanych przy przejściach granicznych i w miastach, do których uchodźcy trafiali. Przebywaliśmy w nich od wczesnych godzin rannych do późnego wieczoru, udzielając pomocy prawnej.

Tak było przez pierwsze dwa tygodnie, kiedy to zdaliśmy sobie sprawę, że ta wojna szybko się nie skończy i musimy coś w tym naszym działaniu zmienić. Bo na początku stosunkowo łatwo jest rzucić wszystko i pomagać potrzebującym, ale po tygodniu, po dwóch każdy stwierdza, że musi też wrócić do swoich codziennych zajęć. Zauważa też, że liczba osób chętnych do pomocy zaczyna maleć.

Jak dużo radców prawnych zaangażowało się w niesienie pomocy w tych pierwszych dniach wojny?

Mnóstwo. Kiedy tylko jako KIRP czy okręgowe izby dawaliśmy jakiekolwiek informacje, że zapraszamy osoby chętne do udzielania pomocy, odzew był natychmiastowy. Ale chociaż bardzo dużo osób zgłaszało się do pomocy, to jednocześnie nie wszyscy czuli się pewnie przy udzielaniu porad prawnych, bo prawo cudzoziemskie i migracyjne nie były wtedy zbyt popularne wśród prawników.

Postanowiliśmy od razu temu zaradzić. Nieocenieni okazali się w tym nasi koledzy i nasze koleżanki, którzy już wtedy byli ekspertami w prawie cudzoziemskim, bo oni zaczęli nas szkolić, żebyśmy mogli udzielać rzetelnych porad chociażby w prostych sprawach. Bardzo im za to dziękuję.

Kiedy zaczęliście te działania jakoś systematyzować?

Ta instytucjonalna pomoc wtedy dopiero się rodziła. Ten czas był naprawdę bardzo ciężki. Od naszych koleżanek i kolegów słyszeliśmy, że jest im coraz ciężej, i sami też to czuliśmy. Dlatego zaczęliśmy się zastanawiać, jak tę pomoc zorganizować, jak ją ustrukturyzować, żeby pomagać, ale jednocześnie nie wymagać od ludzi, żeby na przykład jechali na drugi koniec Polski i tam dyżurowali czy też spędzali całe dni w punkcie recepcyjnym.

W tym celu stworzyliśmy w KIRP grupę koordynatorów i koordynatorek z okręgowych izb radców prawnych, w której ramach zaczęliśmy się regularnie spotykać i dyskutować o rzeczach możliwych do wprowadzenia na obszarach wszystkich izb – tak żeby działać razem.

Zauważyliśmy, że w punktach recepcyjnych przy granicy polscy operatorzy telefonii komórkowej rozdają osobom z Ukrainy karty SIM. To doprowadziło nas do wniosku, że te osoby są skomunikowane, a więc trzeba się przenieść do Internetu i świadczyć tę pomoc online. Ustaliliśmy, że zrobimy infolinię. Najpierw okręgowe izby zakładały swoje numery, ale szybko uznaliśmy, że numer powinien być jeden na całą Polskę. I wtedy zgłosili się do mnie koledzy z Deloitte, gdzie wcześniej pracowałam. Zaproponowali udostępnienie do tego celu platformy do obsługi call center, która została stworzona wraz z Amazonem, a w tym czasie udostępniona nieodpłatnie NGO.

Dzięki temu do dziś mamy jeden numer dostępny w całej Polsce, a wszyscy konsultanci i konsultantki, którzy go obsługują, mają swoje indywidualne konta i mogą w każdym momencie i w każdym miejscu odbierać połączenia. Platforma dzieli też równo na zalogowane osoby połączenia przychodzące.

Czy uruchomienie infolinii uspokoiło sytuację?

To nam po prostu zrobiło życie. Okazało się, że tę pomoc prawną da się pogodzić z wykonywaniem zawodu, bo można było na przykład pracować w kancelarii, a jednocześnie być zalogowanym na dyżurze i w razie konieczności udzielić informacji.

Poczuliśmy zatem dużą ulgę, ale do rozwiązania pozostał problem językowy. Bo tych konsultacji telefonicznych udzielali radcowie i radczynie prawne oraz aplikanci i aplikantki radcowskie – a muszę powiedzieć, że nasza młodzież naprawdę się spisała, więc chapeau bas – ale nikt z nas nie posługiwał się językiem rosyjskim, a tym bardziej ukraińskim, natomiast rzadko który Ukrainiec mówił po angielsku. Zastanawialiśmy się, jak ten problem rozwiązać, bo w sumie do każdej konsultacji trzeba by było włączyć tłumacza, a tych po prostu nie było.

Rozwiązanie przyniosło życie – bardzo dużo prawników, głównie prawniczek, którzy wyjechali z Ukrainy, zaczęło dopytywać w okręgowych izbach i KIRP, czy nie moglibyśmy im pomóc w znalezieniu pracy. I wtedy wpadliśmy na pomysł współpracy z nimi w naszej infolinii. Zrobiliśmy małą rekrutację w KIRP i wyłoniliśmy 14 koleżanek, które zaczęły z nami pracować. Część z nich została z nami do dzisiaj.

Kiedy to było?

W połowie marca 2022 r. Musieliśmy działać szybko i sprawnie, bo osób potrzebujących pomocy przybywało lawinowo. Po to, żeby te koleżanki z Ukrainy mogły udzielać informacji prawnej, bo na infolinii udzielamy informacji prawnej, a nie porady prawnej, musieliśmy je przeszkolić z takich obszarów, które są najbardziej niezbędne w tym pierwszym kontakcie. Czyli w sprawach dotyczących legalizacji pobytu, podstaw prawa pracy oraz z przepisów wynikających z uchwalonej
15 marca 2022 r. ustawy o pomocy osobom z Ukrainy. I one od razu zaczęły tych informacji udzielać.

Kto finansuje działalność CKPP?

Bardzo szybko udało nam się nawiązać kontakt z Fundacją Norwegian Refugee Council Polska, dla której ten projekt był bardzo interesujący i z którą sprawnie wynegocjowaliśmy warunki wsparcia. Od czerwca 2022 r. działamy we współpracy z nimi oraz z Fundacją Dialog z Białegostoku, która jako uprawniona organizacja przyjęła grant finansowy. KIRP jest zaś partnerem merytorycznym projektu, przez co na nas spoczywa obowiązek koordynacji pracy konsultantek infolinii, współpracy z radcami i radczyniami oraz zapewnienia wysokiej jakości udzielanych informacji prawnych.

Czyli ta współpraca jest dla CKPP korzystna?

Oczywiście. Dzięki niej mogliśmy nie ograniczać się tylko do infolinii, ale też uruchomić stronę internetową, z której do chwili obecnie korzystamy – www.legalaidpoland.org. Publikujemy na niej newsy, posty, informacje, które są przydatne osobom przebywającym w Polsce z powodu wojny.

Strona jest prowadzona w czterech językach – polskim, rosyjskim, ukraińskim i angielskim – i na bieżąco aktualizowana. W jej tworzeniu wspiera nas wydawnictwo Wolters Kluwer Polska, które dzieli się z nami materiałami oraz opiniami swoich ekspertów. Dziękujemy za to bardzo, bo dzięki WKP zawsze mamy informacje przydatne uchodźcom.

Dzięki współpracy z NRC mamy też zapewnione finansowanie indywidualnych porad prawnych udzielanych przez naszych radców i radczynie prawne. Wcześniej – przed wejściem w tę współpracę – podejmowali oni wszystkie działania pro publico bono, co jest oczywiście piękne i chwalebne, ale na dłuższy dystans niemożliwe, bo tych potrzeb jest zbyt wiele. To sprawy, których nie można rozwiązać w trakcie jednej czy dwóch konsultacji telefonicznych, bo np. trzeba wziąć pełnomocnictwo, pójść do urzędu, pójść do sądu czy przeanalizować dokumenty.

Dużo jest obecnie osób zaangażowanych w działalność CKPP?

Myślę, że kilkadziesiąt w całej Polsce.

Zapewne działają one głównie tam, gdzie są skupiska uchodźców z Ukrainy – czyli w Warszawie, we Wrocławiu, w Rzeszowie?

Niekoniecznie. To są ludzie z naprawdę przeróżnych miejscowości. Ja na przykład, jeżeli dostaję informację od konsultantek z infolinii, że jest sprawa bardziej skomplikowana, to zawsze proszę o podanie miejscowości, w której dana osoba mieszka, i łączę ją z radcą czy radczynią, którzy są z tamtych okolic. I to są te przeróżne miejscowości.

Od kiedy pani pełni funkcję koordynatorki CKPP?

Od początku, czyli od grudnia 2021 r., bo CKPP powstało w związku z kryzysem na granicy polsko-białoruskiej. Natomiast cała idea powołania Centrum jest autorstwa Prezesa Włodzimierza Chróścika. Kiedy zaczął się kryzys na granicy i zgłosili się radcowie do pomocy, zorganizowaliśmy szkolenia, weszliśmy w kontakt z organizacjami z Grupy Granica i zaczęliśmy świadczyć bezpośrednią pomoc, tylko ta nasza działalność nie była w żaden sposób sformalizowana – byliśmy grupą ludzi zrzeszonych wokół KIRP, którzy chcieli pomagać cudzoziemcom. Prezes, widząc to nasze zaangażowanie, zaproponował powołanie CKPP. I wtedy z nim i Jackiem Białasem z Komisji Praw Człowieka KRRP pojechaliśmy do Białegostoku, gdzie z ogromnym wsparciem Dziekan Rady OIRP w Białymstoku Joanny Kamieńskiej oraz kolegi z Komisji Praw Człowieka Janusza Trochimiaka odbyliśmy szereg spotkań z aktywistami i prawnikami działającymi przy granicy.

Wtedy też zdecydowaliśmy się otworzyć punkt pomocy w Hajnówce, w którym później nasi radcowie i radczynie dyżurowali przez siedem dni w tygodniu, po 24 godziny na dobę, i udzielali bezpośredniej pomocy czy to aktywistom i aktywistkom, czy też uchodźcom. Podejmowaliśmy też interwencje w sytuacjach, w których osobom uchodźczym groziły pushbacki – byliśmy na miejscu, pomagaliśmy im wypełniać wnioski o ochronę międzynarodową, uczestniczyliśmy w ich przesłuchaniach.

n W materiałach na temat CKPP mówi się, że jest ono wspólną inicjatywą środowisk prawniczych, nie tylko KIRP.

Na początku współpracowaliśmy z innymi środowiskami prawniczymi, ale od bardzo długiego czasu jest to nasza wyłączna działalność. Praktycznie od maja 2022 r. prowadzimy ją sami.

Czy na granicy polsko-białoruskiej ta pomoc jest jeszcze potrzebna?

Tak. Największym problemem jest to, że pushbacki są nadal stosowane, choć w mniejszym zakresie. Rząd powołał zespół do opracowania rozwiązania, które ma to zmienić, ale póki co nie do końca to na granicy widać. Natomiast zmiana klimatu wokół cudzoziemców na pewno jest odczuwalna, bo np. wreszcie przestano kwestionować legalność pomocy humanitarnej udzielanej na granicy.

Wróćmy do Ukraińców. Czy widzi pani konieczność utrzymywania CKPP na takim poziomie funkcjonalności jak obecnie?

Wszystko będzie zależało od sytuacji politycznej, bo jest nadal dużo osób, które dopiero teraz przyjeżdżają do Polski. Do niedawna pomagaliśmy w ramach takiej inicjatywy NRC – Transit Site, która była realizowana w punkcie recepcyjnym przy Dworcu Wschodnim w Warszawie. Przez ten punkt tygodniowo przewijało się około 400–500 osób, więc to nie jest tak, że już wszyscy, którzy mieli przyjechać, przyjechali. To się cały czas dzieje.

Na pewno jednak zmieniają się pytania, które uchodźcy z Ukrainy zadają.

Oczywiście, bo z innymi problemami przychodzi osoba, która dopiero przyjechała do Polski, a z innymi osoba, która już tutaj osiadła. Na początku te problemy dotyczyły głównie kwestii legalizacji pobytu. Problemem było nawet to, że mamy inny alfabet i nasze konsultantki poświęcały dużo czasu na wypełnianie różnych wniosków z beneficjentami. Dużo pytań dotyczyło tego, jak przemieszczać się po Polsce, bo nasz rząd dopiero po jakimś czasie zaczął wydawać osobom uchodźczym dokument elektroniczny Diia.pl. A gdy już była Diia, pojawił się problem z osobami wykluczonymi cyfrowo, które nie umiały korzystać z tej aplikacji.

Obecnie osoby, które już mieszkają w Polsce, zwracają się do nas z pytaniami związanymi z prawem pracy, z umowami najmu. Na przykład dla Ukraińców jest niezrozumiałe, dlaczego naszej umowy najmu na czas określony nie można rozwiązać wcześniej, jeżeli nie jest to wskazane w umowie. W Ukrainie można rozwiązać ją zawsze. Takich niuansów jest dużo.

Czy zachęcałaby pani swoje koleżanki i swoich kolegów radców i aplikantów radcowskich do tego, żeby się zgłaszali do CKPP w celu wspierania uchodźców z Ukrainy i z terenów Białorusi?

Oczywiście, z tym że nie do prowadzenia infolinii, bo tu znakomicie radzą sobie nasze koleżanki z Ukrainy, tylko do zgłaszania gotowości do podjęcia spraw bardziej skomplikowanych, czyli tej indywidualnej pomocy prawnej, o której wspominałam. Bo tutaj cały czas dostrzegam luki i więcej osób by się przydało.

Obsługa Ukraińców w Polsce może być ciekawym obszarem przyszłej działalności zarobkowej. Jak najbardziej. I wiele kancelarii już to robi. Do Polski przyjeżdżają z Ukrainy różne osoby i wiele z nich myśli o prowadzeniu u nas działalności gospodarczej lub taką działalność już uruchomiło. Te osoby korzystają z normalnej komercyjnej pomocy prawnej. Więc dla radców i radczyń prawnych są to również potencjalni klienci.