Felieton ten dedykuję tym, którzy nie rozumieją mediacji, nie lubią jej, a może nawet z jakichś powodów nienawidzą; tym, którzy pozostają nieprzekonani; i tym, którzy się nią fascynują.
Najlepsze określenie oddające sens mediacji znalazłem w „Zestawie narzędzi do doskonalenia mediacji zapewniającym wdrożenie wytycznych CEPEJ w sprawie mediacji”, wydanym przez Europejską Komisję na rzecz Skutecznego Wymiaru Sprawiedliwości (CEPEJ European Commision for the Efficiency of Justice)[1]: „Mediacja jest przede wszystkim stanem umysłu. Chodzi o to, aby inaczej myśleć i zachowywać się”. A wyjaśnienie tej myśli znajduje się w innym dokumencie CEPEJ, opracowanym wspólnie z Radą Adwokatur i Stowarzyszeń Prawniczych Europy CCBE (Council of Bars and Law Societies of Europe) – ,,Poradniku o mediacji dla prawników”: „Mediacja jako taka opiera się na całkowicie innym paradygmacie niż rozstrzygnięcie sporu na drodze sądowej – fakty historyczne, przyczyny, prawa i argumenty stron nie są ignorowane, ale mają mniejsze znaczenie, ponieważ w mediacji nie są one określane sądownie albo w inny sposób i w rzeczywistości są one zazwyczaj niemożliwe do pogodzenia”. Dlaczego? Bo mediacja koncentruje się na potrzebach i interesach stron. I jeszcze jedna ważna myśl z „Poradnika”: „To prawda, że mediacja nie ma charakteru konfrontacyjnego, ale jednocześnie jest ona wymagająca pod względem intelektualnym, ponieważ jest ona czymś więcej niż tylko tworzeniem własnych narracji i teorii, a następnie poszukiwaniem argumentów na ich poparcie. Mediacja nie polega na przekonywaniu, kto ma rację, a kto jej nie ma, ponieważ konfliktów nie da się tak naprawdę skutecznie rozwiązać w ten sposób. Mediacja polega na identyfikowaniu ważnych problemów oraz znalezieniu kluczy do ich rozwiązania”.
Nie wie tego wykładowca (skądinąd sympatyczna pani doktor) studium podyplomowego z zakresu mediacji i negocjacji, która sedno negocjacji w mediacji postrzega jako zestaw tzw. technik negocjacji, które w zasadzie są technikami manipulacji. Nie wie tego zacna pani mecenas z poważnej kancelarii siadająca do mediacji zaopatrzona w „instrukcje negocjacyjne” ograniczające się jedynie do kwoty pieniędzy, poniżej której nie ma mowy o porozumieniu, i która uczestnictwo klientów w mediacji postrzega jako zbędne, „bowiem posiada wszystkie wymagane pełnomocnictwa do reprezentowania klienta”. Nie rozumieją tego poważni prawnicy, którzy, nie wyrażając zgody na mediację w procesie sądowym, piszą jako uzasadnienie odmowy: „nie wyrażamy zgody na mediację, ponieważ dotychczasowe negocjacje nie zakończyły się porozumieniem”. Bo przecież właśnie wtedy winna zacząć się mediacja, właśnie wtedy, kiedy nie udadzą się negocjacje! Nie wiedzą tego też ci, którzy jako prowadzących zajęcia dla aplikantów z mediacji wybierają psychologów. A ci psycholodzy nie dość, że o negocjacjach pojęcia nie mają albo je mają po przeczytaniu marnej książki o tym, „jak wygrać każde negocjacje”, to jeszcze opowiadają przyszłym radcom prawnym o teorii osobowości, po której poznaniu nadal aplikant nie wie, jak ma rozpocząć negocjacje.
„Mediacja jest wymagająca pod względem intelektualnym”, bo musimy zapomnieć o wszystkim, czego nauczono naso roli prawnika. A to oznacza zmianę przekonań na temat rozwiązywania sporów, które to pojęcia nie istniały na studiach, będąc jedynie jakimś śmiesznym nieobowiązkowym seminarium dla hobbystów. Przekonania sterują naszym życiem i naszymi zachowaniami. Są prawdziwe tylko dla nas i często mają się nijak do „obiektywnych” faktów. Dla ich potwierdzenia gotowi jesteśmy na heroiczne czyny, a nawet utratę zdrowia czy życia. Zmiana niektórych z nich jest niewiarygodnie trudna… To z ich powodu wybuchały wojny, niszczono miasta i zamordowano miliony niewinnych ludzi. Zmiana przekonań na temat nas samych jest najtrudniejsza.
„Mediacja jest wymagająca pod względem intelektualnym”. Każda sprawa nadaje się do mediacji, ale mediacja nie jest dla każdego…
[1] http://mediacje.kirp.pl/wp-content/uploads/2018/10/poradnik-o-mediacji-dla-prawnikow-pl-en.pdf [dostęp: 14 listopada 2022 r.].