Wolność poglądów radcy prawnego w sieci

0
Fot. Archiwum KIRP

Współcześnie korzystanie z różnego rodzaju mediów społecznościowych jest powszechne i dotyczy wielu sfer naszego życia, zarówno zawodowych, jak i prywatnych. Komunikując się w mediach społecznościowych, korzystamy z wolności słowa i prawa do uczestniczenia w debacie publicznej. Każdy powinien pamiętać, że „Internet nie zapomina” i niefortunnych postów nie da się cofnąć. A radcowie prawni powinni dodatkowo mieć świadomość, że ich wypowiedzi są oceniane także przez pryzmat odpowiedzialności dyscyplinarnej.

Przekonała się o tym radczyni prawna, która wypowiadała swoje opinie na bieżące tematy polityczne na jednym z popularnych portali internetowych. Uwagę rzecznika dyscyplinarnego zwróciły jej dwie wypowiedzi. W pierwszej – dotyczącej kwestii ułaskawienia przez Prezydenta RP osoby skazanej za znęcanie się nad rodziną i molestowanie córki – wyraziła pogląd że „dzisiejsza 14-latka to nie dziewczynka z XX wieku – dziewczyna pewnie nie jest bez winy skoro rodzina też wystąpiła o ułaskawienie”. W drugiej – dotyczącej podpisania przez Prezydenta Warszawy deklaracji LGBT+, nazwała członków partii politycznej prezydenta „hipokrytami” oraz oceniła, że podpisanie tej deklaracji stanowi drogę do legalizacji pedofilii w naszym kraju, nadto nazywając jednego z polityków „staruchem” oraz „największym lewakiem wśród żydów” (pisownia oryginalna).

Rzecznik dyscyplinarny, a za nim okręgowy sąd dyscyplinarny, uznał takie wypowiedzi za godzące w godność zawodu radcy prawnego, a tym samym naruszające art. 11 Kodeksu Etyki Radcy Prawnego i ukarał radczynię prawną za każdą z tych wypowiedzi karą upomnienia.

Obwiniona nie zaakceptowała takiego rozstrzygnięcia i złożyła odwołanie do Wyższego Sądu Dyscyplinarnego. W pierwszej kolejności broniła się tym, że jest na emeryturze i od ponad 10 lat nie wykonuje zawodu radcy prawnego, formalnie jedynie posiadając tytuł. Wobec tego uważa, że nie mają do niej zastosowania zasady ustawy, która przecież odnosi się do wykonywania zawodu radcy prawnego (art. 1), którym – jak ocenia – faktycznie już nie jest.

Po drugie obwiniona wskazała, że sąd, skazując ją za przewinienia dyscyplinarne, kierował się motywacjami politycznymi, wyrażając powszechne w środowiskach prawniczych poglądy liberalne, podczas gdy ona prezentuje orientację konserwatywną. Zaprzeczyła, aby w swojej wypowiedzi dyskryminowała osoby homoseksualne, potwierdziła natomiast, że ma nieprzychylny stosunek do „nacji żydowskiej” i wyraziła go w mało kulturalny sposób, do czego jednak ma prawo wynikające z Konstytucji RP.

Wyższy Sąd Dyscyplinarny utrzymał w mocy orzeczenie sądu pierwszej instancji, gdy chodzi o zarzut dotyczący wypowiedzi o ofierze molestowania, uniewinnił natomiast obwinioną od zarzutu dotyczącego wypowiedzi o podpisaniu deklaracji LGBT+ (orzeczenie z dnia 28 marca 2023 r., WO-3/23).

Godność zawodu podlega ochronie

Przede wszystkim sąd zanegował pogląd, że radca prawny niewykonujący nawet przez wiele lat zawodu nie przynależy do samorządu zawodowego i nie podlega odpowiedzialności dyscyplinarnej. Podkreślił, że ustawa o radcach prawnych określa nie tylko zasady wykonywania zawodu radcy prawnego, ale także kwestie podmiotowe dotyczące samych radców prawnych, tzn. osób uprawnionych do wykonywania tego zawodu. Niesporna okoliczność, że radca prawny nie wykonuje zawodu i zgłosił to do właściwej ewidencji, nie zmienia faktu, że uprawnienie do wykonywania zawodu nadal istnieje i na przyszłość możliwość podjęcia aktywności zawodowej nie jest zamknięta. Zatem, jak należy rozumieć, również w takim wypadku godność, a zatem i dbałość o zaufanie do zawodu podlegają ochronie jako istotne dla potencjalnego wykonywania zawodu w przyszłości. Jedyną możliwością faktycznego wyłączenia reżimu ustawy i odpowiedzialności dyscyplinarnej jest wniosek zainteresowanej osoby o wykreślenie z ewidencji radców prawnych. Przynależność do samorządu zawodowego nie jest przecież obowiązkowa i radca prawny w dowolnym momencie może z niej zrezygnować, a tym samym pozbyć się łączących się z nią ograniczeń i zakazów.

Oceniając natomiast same inkryminowane wypowiedzi obwinionej, sąd inaczej odebrał ich charakter i tylko w pierwszym wypadku uznał, że doszło do popełnienia deliktu dyscyplinarnego.

Jeżeli chodzi o wypowiedź sugerującą winę ofiary molestowania (ze strony własnego ojca), sąd uznał, że narusza ona godność zawodu zarówno w ten sposób, że dyskredytuje radcę prawnego w opinii publicznej, jak i przez to, że może podważyć zaufanie do zawodu jako takiego. Niezależnie od tego, że obwiniona nie używała przy wypowiedziach tytułu zawodowego, to jednak wiedza o tym, że jest radcą prawnym, jest publicznie dostępna, czego dowodem jest choćby to, że jedna z osób, która zapoznała się z jej wpisem, ustaliła, że autorką jest radczyni prawna, co stało się podstawą zawiadomienia organu dyscyplinarnego. Sąd ocenił przy tym stawianie ofiary w jednym szeregu ze sprawcą przestępstwa jako przejaw całkowitego braku empatii, co oprócz tego, że jest dysfunkcją emocjonalną lub poznawczą, powinno być ocenione jako delikt z trzech niezależnych od siebie powodów. Po pierwsze radca prawny, nawet niewykonujący zawodu, powinien wiedzieć, że w przypadku 14-letniej osoby nie może być mowy o przypisywaniu jej winy w rozumieniu prawa karnego. Po drugie inkryminowana wypowiedź świadczy o niezrozumieniu istoty ułaskawienia, które nie oznacza zakwestionowania skazania, o czym także radca prawny powinien wiedzieć. Po trzecie niezależnie od tego, że analiza kwestii winy dziecka będącego ofiarą molestowania kłóci się z podstawami moralności i przyzwoitości, to obwiniona wykazała się tu brakiem powściągliwości wymaganej choćby z powodu nieznajomości szczegółów sprawy. O ile zatem sama wypowiedź była naganna z perspektywy czysto ludzkiej i etyki ogólnej, o tyle dodatkowo ujawniła ona także braki wiedzy prawniczej i warsztatu przejawiające się w ferowaniu ocen lub przypuszczeń bez podstaw w wiedzy o faktach danej sprawy – a to już negatywnie rzutuje na ocenę autorki jako radcy prawnego. Sąd nie miał wątpliwości, że taki czyn, mimo iż chodzi o delikt w sferze życia prywatnego, cechuje się wysoką szkodliwością społeczną, gdyż jest relatywizacją czynów jednoznacznie zasługujących na potępienie. Zwalczanie takiego relatywizmu w postępowaniu dyscyplinarnym nie ma w ocenie sądu znamion ochrony poprawności politycznej, lecz ochrony przed budowaniem atmosfery przyzwolenia dla odrażających przestępstw.

Sąd dostrzegł co prawda, że wypowiedź była motywowana zamiarem ochrony powagi urzędu Prezydenta RP, co jednak nie wpływa na ocenę czynu jako przewinienia, wpływa natomiast na stosunkowo łagodny wymiar kary, jaką jest upomnienie.

Odmiennie sąd ocenił natomiast drugą wypowiedź i przyznał radczyni prawnej rację, że mogła ona korzystać z ochrony z uwagi na wolność wyrażania poglądów politycznych. Sąd odwoławczy nie podzielił przy tym poglądu okręgowego sądu dyscyplinarnego, że prezentowanie poglądów społecznych i politycznych powinno cechować się rzeczowością i merytorycznością w treści. Otóż ani art. 54 ust. 1 Konstytucji RP, ani art. 11 Kodeksu Etyki Radcy Prawnego nie wprowadzają tego rodzaju wymogu. Każdy obywatel, nie wyłączając radców prawnych, może wyrażać swoje poglądy bez obowiązku ich uzasadnienia, w tym merytorycznego (w domyśle racjonalnego). Wprowadzenie takich wymogów w ostatecznym rozrachunku doprowadziłoby do – jak to ujął sąd – „gradacji poglądów politycznych od bardzo słusznych poczynając, na całkowicie niesłusznych kończąc”. Można dodać, że rolą sądu dyscyplinarnego byłoby wówczas ocenianie słuszności poglądów politycznych czy społecznych i ustalanie granicy ich akceptowalności.

Akceptując generalną zasadę wolności prezentowania poglądów (z wyłączeniem poglądów wyraźnie przez prawo zakazanych – art. 256 Kodeksu karnego), sąd poczynił także uwagi o formie ich wyrażania. Okręgowy sąd dyscyplinarny zwrócił bowiem uwagę, że wypowiedź obwinionej cechowała się brakiem szacunku do drugiej osoby oraz brakiem poszanowania odmienności poglądów. W ocenie Wyższego Sądu Dyscyplinarnego nie można jednak o tym mówić w tym wypadku. Określenie „hipokryci” w odniesieniu do członków partii politycznej – choć oczywiście ma negatywną konotację – jest w istocie poglądem politycznym, mianowicie takim, że partia ta postępuje sprzecznie z głoszonymi poglądami i programem. Wyrażanie zaś poglądów politycznych korzysta generalnie z ochrony.

Sąd nie ocenił także jako przekraczającej granice szacunku wypowiedzi pod adresem jednego z polityków – „…takie staruchy jak największy lewak wśród żydów”. Ocenił ją jako grubiańską i niegrzeczną – lecz jedynie poprzez użycie słowa „staruch”. Określenie „lewak” mogłoby być traktowane jako obraźliwe w stosunku do osób o poglądach podobnych do obwinionej (czyli konserwatywnych), natomiast w okolicznościach tej sprawy w odniesieniu do tego konkretnego polityka nie ma podstaw do przyjmowania, że sformułowanie to byłoby odbierane jako powodujące u niego urazę. Podobnie nie można uznać za obrazę pisowni osób narodowości żydowskiej małą literą (w oryginale „żydów”) – traktowanie tego rodzaju pisowni jako zamiaru poniżenia byłoby w ocenie sądu nadinterpretacją. Należy jednak podkreślić, że sąd nie wyraził przy tym generalnej akceptacji dla wypowiedzi obwinionej, lecz wskazał, że nie jest ona tego rodzaju, aby zasługiwała na coś więcej niż negatywna ocena innych uczestników dyskusji na danym forum.

Umiar i powściągliwość

Podobnie jak w przypadku innych zachowań potencjalnie naruszających godność zawodu w życiu prywatnym nie sposób ustalić wyraźnych granic, w tym związanych z wolnością słowa w komunikacji w mediach społecznościowych. Wobec tego warto, aby radcowie prawni pamiętali o prostych środkach pozwalających na uniknięcie problemów – zachowaniu umiaru i powściągliwości, zarówno w formie, jak i treści.

Fot. Archiwum KIRP

GERARD DŹWIGAŁA
radca prawny, przewodniczący Wyższego Sądu Dyscyplinarnego XII kadencji