GRD REPREZENTUJE INTERES CAŁEGO SAMORZĄDU RADCÓW PRAWYCH

0

Rozmowa z r. pr. Gerardem Dźwigałą, Głównym Rzecznikiem Dyscyplinarnym.

Gerard Dźwigała

Radca prawny w Okręgowej Izbie Radców Prawnych w Warszawie oraz doradca podatkowy w Krajowej Izbie Doradców Podatkowych, wspólnik w kancelarii Dźwigała & Ratajczak Kancelaria Prawna i Podatkowa Sp.j.

W samorządzie działa od 20 lat, z czego od 17 lat zajmuje się sprawami dyscyplinarnymi – od sędziego Okręgowego Sądu Dyscyplinarnego przy OIRP w Warszawie poprzez przewodniczącego tego sądu.

Czas wolny od pracy stara się spędzać nad wodą. Lubi żeglować po polskich jeziorach, pływać kajakiem, łowić ryby. – Czasem z przyjaciółmi wybiorę się na rejs morski. Woda mnie doskonale relaksuje – podkreśla.

11 zastępców Głównego Rzecznika Dyscyplinarnego to można powiedzieć całkiem sporo. Czy potrzebuje pan aż tylu zastępców? Czy we władzach samorządu do naruszenia Kodeksu Etyki dochodzi aż tak często?

To pytanie dotyka większego problemu – ile w ogóle mamy spraw dyscyplinarnych w samorządzie? Bo samych spraw na poziomie Głównego Rzecznika Dyscyplinarnego, a więc takich, które mamy w swojej właściwości, dużo nie jest. W skali roku 50–70. Więc gdyby chodziło tylko o te sprawy, to kilka osób wystarczyłoby w zupełności.

Natomiast gros spraw, którymi się zajmujemy, to są sprawy, które trafiają do Wyższego Sądu Dyscyplinarnego z odwołań od orzeczeń okręgowych sądów dyscyplinarnych. To są sprawy ze wszystkich izb, którymi my się zajmujemy, pełniąc funkcję rzeczników, czyli oskarżycieli na poziomie sądu odwoławczego WSD. I tych spraw rocznie jest już około 500.

n Czy w ostatnich latach sprawy dyscyplinarne pojawiają się częściej niż poprzednio? Oczywiście relatywnie, ponieważ cały czas rośnie liczba radców prawnych.

Sprawami dyscyplinarnymi w samorządzie zajmuję się około 17 lat i jak patrzę na liczbę tych spraw z tej perspektywy, to rzeczywiście kiedyś było ich znacznie mniej, ale nie wiążę tego z jakimś jakościowo gorszym obecnie zachowaniem radców prawnych, tylko po prostu z silnym wzrostem liczebności samorządu. Myślę, że relatywnie odsetek nieprawidłowości jest taki sam. Po prostu jest nas więcej, stąd tych spraw jest więcej. Trzeba też pamiętać, że z naszego punktu widzenia sprawa dyscyplinarna to jest każda skarga, która wpłynie do rzeczników dyscyplinarnych, bez względu na to, czy jest ona zasadna, czy nie, i tylko niecała 1/4 tych spraw kończy się wszczęciem dochodzenia, a potem ewentualnie wnioskiem o ukaranie do sądu. Zdecydowana większość to są skargi, które oceniamy jako niezasadne. Składają je klienci niezadowoleni z radcy prawnego albo strony przeciwne sporu, które są niezadowolone z tego, że np. radca prawny jest zbyt waleczny i stosował retorykę czy argumentację, która im się nie podoba.

Jak wygląda takie postępowanie?

Nasze postępowanie jest bardzo podobne do postępowania karnego. Na początku rzecznicy dyscyplinarni, którzy są odpowiednikami prokuratorów, oceniają sprawę, która wpłynęła, czy w ogóle doszło do jakiegoś przewinienia dyscyplinarnego. Jeżeli tak, to wszczynane jest dochodzenie, stawiane są zarzuty i jest skierowany wniosek do sądu. I dopiero sąd dyscyplinarny rozstrzyga, czy doszło do przewinienia. Oczywiście tam jest też procedura odwoławcza, więc kara jest na samym końcu.

I w sprawach odwoławczych za każdym razem pan lub zastępca występuje przed sądem?

W drugiej instancji zawsze, jeżeli sprawa w pierwszej instancji zostanie zaskarżona i trafi do WSD. Jest jeszcze tryb kasacji do Sądu Najwyższego, gdzie ja i moi zastępcy także odgrywamy rolę. Kasację można wnieść od orzeczenia WSD i prawo do takiej kasacji mają strony, w tym GRD, ale także prezes Krajowej Rady Radców Prawnych, Rzecznik Praw Obywatelskich i Minister Sprawiedliwości. Do tego momentu sądzimy wewnątrz samorządu. Oczywiście najwięcej kasacji składają obwinieni, jeżeli orzeczenie WSD jest dla nich niekorzystne.

O jakiej liczbie kasacji tu mówimy?

Liczba kasacji w Sądzie Najwyższym w 2022 r. wyniosła 30, natomiast w 2023 r. – 25, czyli można powiedzieć, że kilkadziesiąt rocznie. Czasami też sami składamy te kasacje, chociaż jest ich znacznie mniej. Na przykład w ubiegłym roku wniosłem trzy kasacje.

Przed Sądem Najwyższym pan lub pańscy zastępcy występujecie w roli oskarżycieli. Czy kiedy sąd orzeka na korzyść obwinionego, to jesteście źli, że przegraliście sprawę?

To nie jest tak, że każde orzeczenie skazujące uważamy za korzystne. Nam chodzi o to, żeby to orzeczenie było zgodne z prawem i adekwatne do przewinienia. Reprezentujemy interes całego samorządu radców prawych i także z tej perspektywy oceniamy skutki orzeczenia. Bo stwierdzenie, że przewinienie dyscyplinarne miało miejsce, to jedno, ale drugą kwestią jest wymiar kary za to przewinienie. Czasami uważamy, że kara jest zbyt łagodna, rażąco niesprawiedliwa, co też może być podstawą do takiej kasacji.

Czyli taka możliwość też istnieje?

Naturalnie. Sąd Najwyższy, jeżeli uzna kasację za zasadną, nie zmienia kary, tylko uchyla sprawę do ponownego rozpoznania przez WSD, przekazując mu wytyczne, które są wiążące.

Jakiego typu przewinienia dyscyplinarne są najczęstsze i które z nich trafiają do najwyższej instancji, jaką jest SN?

Odwołania, które trafiają do SN, dotyczą każdego rodzaju spraw – najwięcej jest spraw prozaicznych, dotyczących niewykonania obowiązku szkoleniowego. Natomiast inne to szeroko rozumiane niedopełnienie obowiązków związanych z wykonywaniem zawodu radcy prawnego – czy to niewłaściwe wykonywanie zleceń od klientów, niezapewnienie reprezentacji czy niedochowanie terminów. Czasami zawiadomienia pochodzą od sądów, które uważają, że radcowie prawni nie wykonują należycie swoich obowiązków, na przykład nie stawiają się na rozprawie w sprawie karnej, przez co rozprawa się nie odbywa.

Odwołują się przede wszystkim obwinieni, którzy zostali ukarani surową karą. Starają się wtedy zmniejszyć swoją odpowiedzialność albo wykazać niewinność. Ale są też sytuacje, gdzie obwinieni przyznają, że popełnili błąd, nie dochowali należytej staranności i przyjmują na siebie odpowiedzialność.

n A w jakich sprawach interweniuje Minister Sprawiedliwości?

Nie miałem jeszcze takiego przypadku jako GRD. Nie mam też informacji od rzeczników dyscyplinarnych w izbach, by takie postępowanie na wniosek Ministra Sprawiedliwości było wszczynane. Wiem jednak, że to się zdarza, choć niezwykle rzadko. Najczęściej dostajemy informacje od prokuratury, że przeciwko konkretnemu radcy prawnemu zostało wszczęte postępowanie karne. I na tej podstawie wszczynamy swoje postępowanie. Można więc powiedzieć, że nasza współpraca z organami prokuratury jest mniej formalna. Prokuratorzy wiedzą, że radcowie prawni podlegają odpowiedzialności dyscyplinarnej i jeżeli mają do czynienia z podejrzanym, który jest radcą prawnym, przesyłają nam takie informacje. Dostajemy też dostęp do akt postępowań czy wybrane dokumenty, żeby prowadzić na ich podstawie nasze postępowania.

Minister Sprawiedliwości częściej za to odwołuje się od orzeczeń okręgowych sądów dyscyplinarnych, bo wszystkie orzeczenia trafiają do Ministerstwa Sprawiedliwości i tam są analizowane pod kątem zgodności z prawem. Najczęściej kwestionuje orzeczenia, w których w przypadku popełnionych przez radców prawnych przestępstw z winy umyślnej okręgowe sądy wymierzyły kary łagodniejsze niż zawieszenie prawa do wykonywania zawodu, np. karę pieniężną. Według Ministra Sprawiedliwości w przypadku takich przestępstw najłagodniejszą karą powinno być zawieszenie radcy prawnego w prawie do wykonywania zawodu, czasem jednak domaga się pozbawienia prawa do wykonywania zawodu.

Czy to podejście ministra zmieniło się po objęciu władzy przez obecną koalicję rządzącą?

Nie mogę tego stwierdzić, dlatego że jeszcze nie trafiły do mnie żadne odwołania obecnego ministra sprawiedliwości. Przypadków, w których minister ingeruje, jest mało, dlatego że okręgowe sądy dyscyplinarne w sprawach o najpoważniejsze przewinienia, które się łączą z popełnieniem przestępstwa albo są po prostu przestępstwem, wymierzają kary surowe i bardzo surowe. Dlatego nie spodziewam się, aby ta polityka ministra miała być zmieniona.

Czy zmiany wprowadzone w styczniu 2023 r. do Kodeksu Etyki Radcy Prawnego zmieniły wachlarz spraw, które do was jako rzeczników dyscyplinarnych trafiają?

Zmiany wprowadzone do Kodeksu były reakcją na zmiany w sposobie wykonywania zawodu radcy prawnego, w sposobie komunikowania się radców prawnych z otoczeniem – z klientami, z rynkiem, oraz w zakresie form wykonywania zawodu. Pod wpływem tych zmian nie pojawiły się więc nowe kategorie spraw, ale lepsze instrumenty oraz wyraźniej nazwane kategorie deliktów dyscyplinarnych, które teraz możemy lepiej i łatwiej ścigać. Mam tu na myśli przede wszystkim sytuacje, kiedy radcowie prawni współpracują z firmami, tzw. kancelariami odszkodowawczymi, windykacyjnymi czy kancelariami frankowymi. W rozumieniu naszej ustawy są to podmioty nieuprawnione do świadczenia pomocy prawnej, a więc jeżeli radca prawny na ich zlecenie obsługuje klienta, to popełnia delikt dyscyplinarny. I takie sprawy się pojawiają.

Są one podejmowane z powodu uwag klientów czy z urzędu?

Rzecznicy mają dostatecznie dużo skarg i sygnałów z zewnątrz, więc rzadko kiedy szukają przewinień, prowadząc sami rozpoznania. Najczęściej do okręgowych izb zgłaszają się klienci, którzy są niezadowoleni z usług świadczonych przez takie firmy, z którymi współpracują radcowie prawni. I gdy taka sytuacja niewłaściwej formy współpracy się ujawnia, staje się podstawą do wszczęcia postępowania dyscyplinarnego.

To, jak rozumiem, jest ten najcięższy kaliber deliktów związany z ostatnimi zmianami w Kodeksie. Czy z tego powodu dużo radców prawnych zrezygnowało z pracy w takich firmach albo na ich rzecz?

Nie mam danych na ten temat i nie wiem, czy ktoś je w ogóle ma. Otrzymałem sygnały, że po tych zmianach zdarzyło się, że radcowie prawni zmienili samorząd, przepisując się do adwokatury, ponieważ adwokaci nie mają takich ograniczeń. Część radców prawnych, którzy współpracowali z takimi firmami, może uważać, że tymi zmianami pozbawiliśmy ich klienta, że godzą one w ich interes oraz prawa jako radców prawnych. Natomiast jeżeli spojrzymy na to szerzej, to znaczy, że profesjonalna reprezentacja w sądzie może być zapewniona tylko przez radców prawnych czy adwokatów, co wynika z przepisów proceduralnych k.p.c. i k.p.k., to zawsze radcowie prawni albo adwokaci te sprawy będą obsługiwali. Zatem te firmy zarabiają na sprawach, które i tak będą obsługiwane przez radcę prawnego albo adwokata.

Problem jest też taki, że firmy odszkodowawcze, windykacyjne, bankowe czy frankowe nie mają żadnych ograniczeń w komunikacji z klientami, w składaniu nierealistycznych obietnic czy ustalaniu wynagrodzenia. Proszę sobie wyobrazić, że jedna z takich firm zażyczyła sobie wynagrodzenie za sukces w wysokości 50% wartości sporu, co u nas jest absolutnie niedopuszczalne.

Natomiast my jesteśmy zawodem regulowanym. Świadczenie pomocy przez radcę prawnego charakteryzuje się tym, że klient ma różnego rodzaju prawa i są one zabezpieczone m.in. odpowiedzialnością dyscyplinarną. Korzysta z ochrony danych i tajemnicy zawodowej, której firmy nazywające się kancelariami nie zapewniają. Nie zwracają uwagi na konflikt interesów, nie mają ograniczeń w sposobie promowania się, przez co często ich reklama jest nierzetelna, wprowadza w błąd. Stosują niedozwolone wzorce umowne itd. i nie ponoszą żadnej odpowiedzialności dyscyplinarnej.

Wydaje się, że w KERP kwestia promowania się radców prawnych została już na tyle wyjaśniona, że chyba tego typu spraw już w ogóle nie ma?

Nie ma ich dużo. Szczerze mówiąc, radcowie już dawno zrozumieli pewne ograniczenia w sposobie promowania się i mimo liberalizacji przepisów Kodeksu generalnie unikają komunikacji agresywnej i nachalnej. Może jeszcze nie używamy słowa reklama, ale faktycznie nie ma już absolutnego zakazu reklamy. Do promowania się możemy ujawniać dane klientów w pewnych kategoriach spraw i tylko za ich zgodą. Możemy przedstawiać referencje naszych klientów. To są takie podstawowe i mało ofensywne formy reklamy, które są dopuszczalne.

Natomiast nie możemy wprowadzać reklamą w błąd, nie możemy straszyć klientów negatywnymi konsekwencjami, żeby zachęcić ich do skorzystania z naszych usług. Według nas to jest nieetyczne, dlatego nadal nasza reklama będzie się różniła od reklamy np. proszku do prania.

Czy widzi pan jakieś obszary skutkujące deliktami dyscyplinarnymi, które wymagają doregulowania w Kodeksie Etyki?

Na ten moment nie. Ostatnia zmiana bardzo dobrze zaadresowała to, o czym powiedziałem, to znaczy zakaz współpracy z firmami, które nie mogą świadczyć pomocy prawnej w rozumieniu naszej ustawy. Kodeks zawiera szereg regulacji o charakterze klauzul generalnych, ogólnych. Na przykład zachowanie, które godzi w zaufanie do zawodu. To jest takie sformułowanie ogólne, pod które można podciągnąć różne postępowania w życiu zawodowym i prywatnym. Klauzule generalne powodują, że Kodeks jest elastyczny i obejmuje całe spektrum przewinień bez konkretnej listy. I to jest jego niewątpliwa zaleta. Więc w przypadkach, w których jeszcze nie mogliśmy sobie wyobrazić, ale w sumie one wystąpiły, mamy instrumenty, żeby odpowiednio zareagować i ocenić je z perspektywy etycznej.

Jeszcze raz zapytam o zastępców GRD. Czy na koniec kadencji będzie pan rekomendował taką samą ich liczbę jak obecnie?

Myślę, że tak. Chciałbym przy tym od razu uspokoić zainteresowanych finansami samorządu – zastępcy GRD pełnią swoje funkcje, ale nie dostają za to wynagrodzeń stałych, więc to nie zwiększa kosztów działalności Krajowej Izby Radców Prawnych. Natomiast zaletą tego, że mam 11 zastępców, jest to, że oni nie są bardzo obłożeni tymi obowiązkami, których wbrew pozorom jest sporo. To są rozprawy przed WSD czy przed SN, do których trzeba się solidnie przygotować, a przecież mówimy tu o osobach, które normalnie wykonują zawód radcy prawnego – prowadzą kancelarie czy świadczą pomoc prawną na podstawie umowy o pracę. Więc one te zadania wykonują dodatkowo.

Ponadto te sprawy dyscyplinarne dotyczą radców prawnych z różnych części Polski, nie tylko z Warszawy. Więc jeżeli mam zastępcę, który jest w Szczecinie czy w izbie rzeszowskiej, to mogę dzięki nim pewne czynności procesowe wykonywać na miejscu, bez konieczności podróżowania.

Rozmawiał Bogdan Bugdalski